Narody zbudowane na kłamstwach
Tom 1 – Jak Stany Zjednoczone stały się bogate
CHINESE ENGLISH POLSKI PORTUGUESE SPANISH
© Larry Romanoff, październik 2021
Tłumaczenie: K. R.
Część 4 – Kradzież IP i kopiowanie
Spis treści
Międzynarodowa Wielka Kradzież
Napady I wojny światowej
Operacja Spinacz – II wojna światowa
Zwycięzcą „Olimpiady Kopiowania” jest:
Naród banitów
Międzynarodowa Wielka Kradzież
Jedna pozycja celowo i starannie usunięta z amerykańskich zapisów historycznych dotyczy ogromnych konfiskat mienia z Niemiec po obu wojnach światowych. Niemcy zmuszeni do udziału w wojnach, których nie chcieli, wojnach, których głównym celem było ich trwałe zniszczenie, po pierwszej wojnie zostały metodycznie splądrowane z całej zagranicznej własności i mienia, a po drugiej z całej własności zagranicznej i większości krajowej, wszystkich jego IP, wynalazków, patentów i praktycznie całej bazy wiedzy narodu. Po pierwszej wojnie same Stany Zjednoczone skonfiskowały znacznie ponad miliard dolarów własności prywatnej i niezliczone miliardy po drugiej wojnie. Podczas pierwszej wojny Stany Zjednoczone internowały i deportowały wiele tysięcy Niemców, z których prawie wszyscy byli obywatelami USA. Oto część tej historii.
Przejęcia własności I wojny światowej
Podczas I wojny światowej rząd Stanów Zjednoczonych przejął wszelką własność w USA(1) (2) (3) (4), w której istniały niemieckie interesy, w tym wszystkie aktywa korporacyjne i indywidualne oraz wszelkie aktywa, których własność mogła zostać przypisana rządowi niemieckiemu, niemieckim przywódcom politycznym, albo nawet elitarnej klasie kraju. Polityka ta nie ograniczała się bynajmniej do aktywów Niemiec wyłącznie w Stanach Zjednoczonych ani do Niemiec. Stanowisko rządu USA było takie, że wszystkie aktywa Niemiec na całym świecie były dostępne do konfiskaty we wszystkich krajach, w których niemieckie firmy lub osoby prywatne posiadały wszelkiego rodzaju mienie lub aktywa.(5) Dlatego wszystkie światowe aktywa powinny zostać zajęte, a wpływy z tej grabieży wpłacone do Departamentu Skarbu USA. Zastosowali tę politykę wobec wielu narodów, włączając do powojennych traktatów prawo zdobywcy do plądrowania wszystkich narodów. Mówiąc prościej, Zachód, kierowany przez USA, który z kolei był kierowany przez swoich europejskich kontrolerów bankowych, ustanowił w prawie swoje „prawo” do konfiskaty całej międzynarodowej (światowej) własności i aktywów rządów, korporacji i osób fizycznych Niemiec i ich sojuszników. I skonfiskowali, zrobili to. Wiele szanowanych władz międzynarodowych gwałtownie sprzeciwiało się tej polityce, twierdząc, że konfiskata mienia wroga była nie tylko zła moralnie, ale sprzeczna ze wszystkimi statutami i tradycjami prawa międzynarodowego. Ich roszczenia zostały zignorowane.
Żydowsko-amerykański prawnik Seymour J. Rubin napisał, że jest „jasne i przekonujące, że ze względu na sprawiedliwość” zwycięzca lub zdobywca powinien skonfiskować całą własność i aktywa pokonanych. Warto pochylić się nad rozumowaniem, o którym opowiadał się pan Rubin, a następnie przyjętym w ustawodawstwie USA i zastosowanym z nawiązką na całym świecie. W niedatowanym, lecz wydanym po 1950 r. traktacie dla rządu USA, Malcom S. Mason przedstawił stanowisko Rubina w następujący sposób: „Inwestycje zewnętrzne nie są już własnością prywatną. Kraj wykorzystuje inwestycje zewnętrzne swoich obywateli jako instrument polityki narodowej”. Żydowsko-holenderski prawnik najwyraźniej zgodził się z Rubinem, stwierdzając, że „prywatny właściciel jest obecnie tylko powiernikiem w imieniu swojego rządu”, dodając, że wszystkie rządy, ale zwłaszcza Niemcy, „ustanawiają kontrolę rządową nad inwestycjami zewnętrznymi, która całkowicie niweczy ich prywatny charakter”. Panowie ci dodali dalej, że „Tradycje, które wyrosły w odniesieniu do prywatnych inwestycji wroga, zostały ustanowione, gdy własność oznaczała coś innego niż to, co znaczy dzisiaj, a wojna oznaczała coś innego niż to, co znaczy dzisiaj”.
Są to dalekosiężne oświadczenia o ogromnych implikacjach. Stanowisko rządu amerykańskiego, kierowanego przez żydowskich uczonych w dziedzinie prawa (i bankierów), jest takie, że wszystkie międzynarodowe korporacje nie są podmiotami prywatnymi, ale raczej narzędziami polityki zagranicznej obcych rządów, „powierników” działających w imieniu swoich narodowych rządów i powinny być traktowane jako takie. Amerykanie zajmowali to stanowisko jeszcze przed pierwszą wojną światową, utrwalili je w ustawodawstwie i zajmują dokładnie to samo stanowisko dzisiaj – z wyjątkiem oczywiście amerykańskich korporacji wielonarodowych, które w magiczny sposób są całkowicie prywatnymi przedsiębiorstwami, całkowicie niezwiązanymi z rządem USA w jakikolwiek sposób i nigdy, przenigdy, nie będą uważane ani wykorzystywane jako narzędzia polityki zagranicznej USA. Nie ma tu hipokryzji. Aby poprowadzić niedoinformowanych i naiwnych dalej w głąb króliczej nory wyobraźni Alicji, gładko odrzucają całą sprawę, twierdząc, że „stare tradycje” dotyczące poszanowania własności prywatnej zostały ustanowione, gdy „własność” oznaczała „coś innego” niż to, co oznacza dzisiaj, chociaż wygodnie odmawiają nam powiedzenia, jakie mogą być te różnice. W każdym razie, dzięki całej tej legalnej sztuczce, amerykańska wersja „rządów prawa” zachowuje swoją aureolę w nienaruszonym stanie. Nic więcej tam do zobaczenia. Przejdźmy dalej.
22 października 1917 r. prezydent Wilson mianował człowieka nazwiskiem A. Mitchell Palmer na nowo utworzone stanowisko amerykańskiego „kustosza obcego majątku”,(6) (7) (8) które to stanowisko piastował przez kilka lat. Była to specjalna agencja wojenna, której zadaniem było „przejmowanie, administrowanie i sprzedaż” wszelkiej „wrogiej własności” w USA. Ta „wroga własność” oczywiście oznaczała wszystko, co należało do Niemców, a biorąc pod uwagę rozległą propagandę naszych żydowskich propagandystów Lippmana i Bernaysa przeciwko wyrażaniu jakichkolwiek nastrojów antywojennych, definicja ta obejmowała mienie więcej niż kilku dysydentów. Te konfiskaty były uzasadnione jako plan przeciwdziałania (nieistniejącemu) niemieckiemu planowi kontrolowania całego handlu światowego, a tym samym uniezależnienia amerykańskiego przemysłu od niemieckiej własności.
Stanowisko rządu USA, tak wymownie wyrażone przez Palmera, było takie, że „ten sam pokój, który uwalnia świat od zagrożenia autokratycznego militaryzmu Cesarstwa Niemieckiego, powinien również uwolnić go od zagrożenia autokratycznego industrializmu”. Oznacza to, że Niemcy odniosły zbyt duży sukces w rozwoju handlu, określanym inaczej jako plan dominacji nad światem, i że tak jak Niemcy zasłużyły na całkowite fizyczne zniszczenie ze względu na swoją determinację, by bronić się w czasie wojny, tak samo przemysł niemiecki zasługiwał na całkowite zniszczenie na zwodniczej podstawie, że obaj byli „autokratyczni”. Lub – mówiąc prościej – każdy naród, który okazał się lepszy od USA, był z definicji moralnie naganny i zasługiwał na zniszczenie z woli Boga.
The Smithsonian Magazine opublikował krótki artykuł na ten temat 28 lipca 2014 roku, napisany przez innego Żyda-Amerykanina, Daniela A. Grossa,(9) do którego się odniosę. Zgodnie z artykułem Grossa, każda własność w USA należąca do niemieckich korporacji lub osób fizycznych, lub lokalnych imigrantów pochodzenia niemieckiego, była „tylko przedłużeniem własności niemieckiej” – co dawało USA prawo do jej przejęcia, wszystkie te działania były następnie uznane za „legalne” zgodnie z wyjątkową amerykańską definicją rządów prawa. Niezależnie od zasad sprawiedliwości, równości i prawa, ten szczególny pogląd na „co twoje jest moje” okazał się tak korzystny dla rządu Stanów Zjednoczonych i ogólnie amerykańskiego przemysłu, że Roosevelt zrealizował ten sam program w znacznie większym stopniu po II wojnie światowej.
Te skonfiskowane aktywa wroga zostały umieszczone w czymś, co Palmer nazywał trustami, w celu tymczasowego administrowania, a następnie zbycia, z zastrzeżeniem, że administratorami i ewentualnymi nabywcami mogą być tylko „prawdziwi Amerykanie”, tj. nie pochodzenia niemieckiego. Biorąc pod uwagę całkowitą kontrolę Palmera nad administracją i rozporządzaniem, stanowiska kierownicze w trustach, ustalanie ceny sprzedaży i ewentualny wybór nabywców leżały w jego gestii i skutkowały ogromnym politycznym patronatem. Skala programu „przejmowania i sprzedawania” Palmera była zdumiewająca. W ciągu niecałego roku Palmer chwalił się, że kontrolował ponad 40 000 trustów z aktywami prawie miliarda (w 1918 roku!), a jego program dopiero się rozpoczął. To było znacznie więcej niż nic, ponieważ łączne dochody rządu federalnego USA w tamtych latach wynosiły tylko od 800 do 900 milionów dolarów, co oznacza, że w niecały rok rząd USA skonfiskował Niemcom aktywa korporacyjne i osobiste mniej więcej równoważne całorocznym dochodom rządowym, ale to nie wszystko.
Jako amerykański kustosz obcych własności, Palmer zaczął po prostu od konfiskowania całych korporacji, które miały niemiecką własność, ale szybko rozszerzyły się na wszelkie przedsiębiorstwa, które żywiły „nastroje proniemieckie”, tj. sprzeciwiały się w jakikolwiek sposób udziałowi USA w wojnie. Początkowo obejmowały one każdą firmę produkującą materiały, które mogą mieć znaczenie dla działań wojennych, w tym leki, firmy farmaceutyczne, firmy farbiarskie, chemiczne, firmy wydobywcze, praktycznie każdy rodzaj produkcji, wszystkie gałęzie przemysłu metalowego, browary, gazety i wydawnictwa, firmy tekstylne, linie żeglugowe i wiele innych, stopniowo rozszerzając się na firmy wszelkiego rodzaju. W bardzo krótkim czasie biuro Palmera przejęło kontrolę nad setkami największych przedsiębiorstw handlowych w USA. Ale skonfiskował też ogromną liczbę małych i nieistotnych firm, wyłącznie na podstawie ich własności przez osoby pochodzenia niemieckiego (lub o proniemieckich sentymentach), w tym firmę produkującą ołówki w New Jersey, małą fabrykę czekolady w Connecticut, oraz różne małe niemieckie browary w Chicago i innych miastach.
Większość danych została utajniona, ukryta lub zniszczona, ale wydaje się, że Palmer po prostu zidentyfikował i przejął praktycznie każdą niemiecką firmę w USA, z wyjątkiem być może małych sprzedawców detalicznych. Niewiele osób uciekło z tej sieci konfiskat, ponieważ Palmer stworzył ogromny profesjonalny zespół składający się z wielu setek bankierów i śledczych, których zadaniem było znalezienie „ukrytych aktywów”. W końcu było tak wiele firm i przejęto aktywa oferowane na sprzedaż „prawdziwym Amerykanom”, że biuro Palmera Alien Property przez kilka lat było zdecydowanie największą korporacją w Ameryce, i które chwaliło się jako „największy sklep wielobranżowy w kraju”.
Dowody sugerują, że rząd USA, pławiąc się w brutalnym antyniemieckim poparciu publicznym dla tej polityki dzięki Lippmanowi i Bernaysowi, zrobił więcej niż tylko okradał właścicieli korporacji i bogatych. Artykuł Smithsonian zauważył, podobnie jak inni, że Palmer szeroko relacjonował z więcej niż nutą dumy, że przejął „małe gospodarstwa” od osób fizycznych, w tym „trzy konie” od kogoś, „kilka dywanów w Nowym Jorku” i „ niektóre kłody cedrowe”. Dokumenty wydają się wskazywać, że Palmer, przy gorliwym wsparciu rządu USA, po prostu odszukał każdego Amerykanina niemieckiego pochodzenia i skonfiskował cały ich majątek. Nie jest to nierozsądne założenie, bo tak właśnie robił Palmer z korporacjami – przeszukuj każdą firmę posiadaną przez osobę o niemieckim pochodzeniu i skonfiskuj ją.
Jednym z bardziej znaczących przejęć była cała firma chemiczna Bayer, sprzedana za grosze na publicznej aukcji na schodach własnej fabryki w Nowym Jorku, której nabywcą była należąca do Żydów spółka Sterling Products Company (10) (11) (12) (13). Bayer był wówczas jedną z największych firm na świecie, produkującą nie tylko chemikalia, ale także szeroki asortyment leków, w tym aspirynę – wówczas najpopularniejszy leki na świecie i najcenniejszy patent. Bayer stracił wszystkie swoje zagraniczne aktywa i większość swoich rynków eksportowych, Amerykanie przejęli nie tylko amerykańskie aktywa firmy, ale także większość jej zagranicznych oddziałów, na przykład wojsko amerykańskie wkroczyło do Ameryki Południowej i po prostu przejęło na własność wszystkie firmy Bayer, korporacje i aktywa. I oczywiście grupa Palmera skonfiskowała wszystkie patenty i znaki towarowe Bayera, sprzedane następnie na aukcji jej konkurentom (Real American).
O ile sprawa ta w ogóle istnieje w amerykańskiej narracji historycznej, apologeci odrzucają całą sprawę, beztrosko twierdząc, że „patenty Bayera wygasły podczas I wojny światowej, a firma straciła prawa do znaku towarowego aspiryny w różnych krajach”. Ignoranccy amerykańscy historycy, żyjący w baśniowej krainie historycznej mitologii, również twierdzą, że zgodnie z „konwencją genewską” lub podobnymi, kiedy kraj przegrywa wojnę, wszystkie jego IP, patenty, prawa autorskie i znaki towarowe automatycznie wygasają. To oczywiście bzdura. Patenty i własność intelektualna Bayera nie „wygasły” – one zostały skradzione. Podobnie jak w przypadku wszystkich innych niemieckich firm, Stany Zjednoczone rościły sobie prawa do własności intelektualnej i patentów wszystkich niemieckich produktów poza Niemcami. Firma Sterling była znana z wykorzystywania skradzionych patentów Bayera jako podstawy do wnoszenia ogromnych pozwów przeciwko Bayerowi o produkcję i próbę eksportu własnych produktów. Na przykład, kiedy firma Bayer, która nadal produkowała aspirynę w Niemczech, próbowała eksportować ten lek do innych krajów, firma Sterling w USA, która kupiła skonfiskowaną amerykańską firmę i aktywa Bayera, natychmiast wniosła przeciwko firmie Bayer masowe pozwy o znak towarowy i naruszenie patentowe – własnych produktów Bayer!
I nie chodziło tylko o to, że przejmowanie i sprzedaż niemieckich aktywów służyło doprowadzeniu amerykańskiego przemysłu do konkurencyjnej pozycji praktycznie bez żadnych kosztów, ale równie ważne było zniszczenie niemieckiego przemysłu. Kilka lat po zakończeniu wojny Stany Zjednoczone uchwaliły przepisy taryfowe, które nakładały cła zaporowe i grzywny antydumpingowe na wszelkie niemieckie produkty konkurujące z amerykańskimi firmami, a niemiecki eksport do krajów innych niż USA automatycznie skutkował procesami sądowymi. Amerykańskie firmy ICI i DuPont znajdowały się w sytuacji podobnej do Sterlinga, czerpiąc korzyści z zajęcia niemieckich aktywów i patentów, zaporowych ceł importowych na konkurencyjne produkty oraz niemieckiego eksportu skutecznie zakazanego na całym świecie. BASF i Agfa zostały potraktowane tak samo jak Bayer, ich amerykańskie aktywa sprzedano za grosze firmie Kodak z siedzibą w USA, a następnie wprowadzono surową politykę protekcjonistyczną w celu zapewnienia dominacji Kodaka na rynku krajowym USA z niemieckim prawem własności intelektualnej.
Ponownie, pchnięcie było dwojakie; pierwsze, aby wzmocnić przemysł amerykański poprzez masową kradzież aktywów i własności intelektualnej, a drugie, aby zniszczyć niemiecki przemysł w jakikolwiek sposób. Niemieckie produkty, firmy i filie poza Niemcami zostały prawie w całości przejęte przez Amerykanów (i częściowo przez Wielką Brytanię), Niemcom odmówiono pozwolenia na eksport wielu produktów, a na wszystkie inne nałożono ogromne cła importowe, co praktycznie uniemożliwiło eksport. W ramach traktatów kończących I wojnę światową Niemcom odmówiono członkostwa w ogólnoświatowym Związku Patentowym, co oznaczało, że niemieckie patenty i prawa własności intelektualnej zostały uznane za nieważne poza Niemcami, co pozwoliło przede wszystkim Amerykanom po prostu kopiować i kraść wszystkie nowe niemieckie badania i odkrycia, jakie nastąpiły. W tym celu Amerykanie stworzyli program szpiegostwa komercyjnego ECHELON, który działa do dziś, aby zapewnić amerykańskiemu przemysłowi wszystkie niemieckie badania i rozwój produktów oraz nowe patenty krajowe, przekazując to wszystko korporacjom amerykańskim. Szkody dla Niemiec były oczywiście ogromne.
Zaledwie tydzień przed formalnym zakończeniem wojny rząd Stanów Zjednoczonych uchwalił dodatkowe przepisy zezwalające na konfiskatę i sprzedaż wszystkich tysięcy patentów zarejestrowanych przez niemieckie osoby i korporacje, zarówno w Niemczech, jak i w USA. Ponieważ niemieckie firmy były światowymi liderami w wielu obszarach handlowych, amerykańskie firmy mogły teraz mieć pełny dostęp do niemieckiej własności intelektualnej i know-how za grosze. W jednym przypadku Palmer sprzedał prawie 5000 patentów chemicznych amerykańskiej organizacji pozarządowej zajmującej się chemikaliami, która następnie dostarczyła je na podstawie licencji amerykańskim firmom. Nie powinno tu pozostać niezauważone, że podczas gdy konfiskata mienia wojskowego po wojnie może być prawnie ważna, konfiskata mienia indywidualnego i korporacyjnego zawsze była niezgodna z prawem międzynarodowym. Te ograniczenia rzadko jednak niepokoją Amerykanów. Po prostu uchwalili nowe ustawodawstwo „pozwalające” na przejmowanie wszelkich osobistych i korporacyjnych aktywów od Niemców, czy to w USA, Niemczech, czy w jakimkolwiek innym kraju, i przystąpili do grabieży z nienaruszonymi aureolami i, jak zawsze, zgodnie z „regułą prawa”.
Bardziej szczegółowo odniosę się później do amerykańskiego programu internowania obywateli niemieckich i niemiecko-amerykańskich w Stanach Zjednoczonych, ale chciałbym tutaj zauważyć, że dość duża (i zaniżona) liczba tych osób była więziona w obozach internowania w USA w czasie Pierwszej wojny światowej. Amerykańskie książki historyczne krótko informują nas o uwięzieniu Japończyków podczas drugiej wojny, ale amerykańska historia (i historycy) mają amnezję w sprawie podobnego uwięzienia Niemców podczas pierwszej wojny. Jednym z powodów, dla których jest to ważne, jest to, że pod władzą Palmera cały majątek należący do internowanych imigrantów lub innych osób, niezależnie od tego, czy zostali oskarżeni o jakiekolwiek przestępstwo, stanowił rodzaj „własności wojennej”. Opinia Palmera, podzielana przez amerykańskie sądy, Kongres i Biały Dom, była taka, że „wszyscy cudzoziemcy internowani przez rząd są uważani za wrogów, a ich własność jest odpowiednio traktowana”.
Po wypowiedzeniu wojny Wilson natychmiast ogłosił wszystkich obywateli niemieckich „wrogimi cudzoziemcami”, którzy musieli wypełnić formularze rejestracyjne cudzoziemców i pobrać odciski palców. Wszyscy obywatele niemieccy w USA zostali zmuszeni przez nowe ustawodawstwo dotyczące handlu z wrogiem do ujawnienia wszystkich swoich aktywów i własności grupie powierniczej Palmera. Osoby fizyczne zostały zmuszone do ujawnienia wszystkich rachunków bankowych oraz innych aktywów i mienia, podczas gdy firmy zostały zmuszone do przekazania całej dokumentacji finansowej i księgowej oraz list klientów. Dopiero wówczas decyzja Palmera sprawiła, że ci ludzie, ich firmy lub majątek, mogli stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych, rzeczywiste lub wyimaginowane, uzasadniające ich natychmiastowe uwięzienie i przejęcie ich majątku. Aby dodać smaku tym rażącym przestępstwom, uwięzienie było często krótkotrwałe, kończące się natychmiast po zajęciu i sprzedaży całego majątku ofiary.
Narracja historyczna łagodzi ten cios, twierdząc, że Palmer przejął kontrolę nad tymi aktywami tylko „na czas wojny”, ale konfiskaty i sprzedaż były trwałe, a nie tymczasowe. Prawdą jest, że kilka faworyzowanych i szczęśliwych osób, takich jak Prescott Bush (ojciec George’a Busha), bracia Dulles i podobni wysoko posadzeni bankierzy i inni zdrajcy, wszyscy winni w różnym stopniu tego, co moglibyśmy nazwać cudzołóstwem finansowym lub przemysłowym, rzeczywiście mieli swoje (niemieckie) aktywa zwrócone po wojnie, ale były to w dużej mierze wyjątki i wymagały ogromnej siły politycznej, nie tylko w celu zwrotu aktywów, ale także aby uciec przed strażnikiem i katem.
Jedno ze źródeł podaje wartość skonfiskowanego mienia osobistego tylko tych niemiecko-amerykańskich Amerykanów na ponad 300 milionów dolarów, co odpowiadałoby moim informacjom, a są to dolary z 1915 roku, a nie z 2015. Jest kwestią publiczną, co Gross przyznaje w swoim artykule, że „historyk Adam Hodges odkrył, że nawet kobiety, które były obywatelkami amerykańskimi, jeśli poślubiły niemieckich i austro-węgierskich imigrantów, były klasyfikowane jako wrogie cudzoziemki – i tylko one straciły łącznie 25 milionów dolarów na rzecz rządu”. Jeśli te kobiety miały skonfiskowane przez ich rząd mienie o wartości 25 milionów dolarów, mężczyźni z pewnością stracili znacznie więcej, ponieważ kobiety w 1915 r. rzadko posiadały majątek o jakimkolwiek znaczeniu, a jeśli majątek żony został skonfiskowany, to z całą pewnością również majątek męża. I niekoniecznie byli to ludzie internowani, ale po prostu ci, którzy zostali sklasyfikowani jako „wrodzy cudzoziemcy”. Jeszcze więcej świadectwa stratosferycznego moralnego poziomu rządów prawa w Ameryce. Konfiskata mienia osobistego miała uniemożliwić Niemcom-Amerykanom pomoc w niemieckim wysiłku wojennym, chociaż obrońcy tej polityki nie wyjaśnili, w jaki sposób ktoś o niemieckim pochodzeniu, posiadający dom w USA, będzie pomagał w europejskiej wojnie Niemiec i jak konfiskata tego domu będzie uczynić świat bezpiecznym dla demokracji. Należy zauważyć, że rząd Stanów Zjednoczonych nie rozpoczął tego ogromnego programu konfiskaty z własnej inicjatywy, ale był posłuszny swoim marionetkowym władcom. Podobnie rząd nie odniósł materialnych korzyści z konfiskat, rozdając skonfiskowane mienie swoim najbliższym przyjaciołom za darmo lub za dolara.
Ale pod pewnymi względami był to tylko wierzchołek góry lodowej. W połączeniu z zaciekłymi antyniemieckimi wysiłkami propagandowymi Lippmana i Bernaysa oraz ich sponsorowaniem antydysydenckiego ustawodawstwa Wilsona (ustawa o szpiegostwie i handlu z wrogiem), Palmer zatrudnił młodego prawnika-transwestytę o nazwisku J. Edgar Hoover, który natychmiast stanął na czele identyfikacji „wrogich cudzoziemców” i „dysydentów” mieszkających w USA. Zaczęło się to oczywiście od tych o niemieckim dziedzictwie, ale szybko rozszerzyło się na każdego podejrzanego o sprzeciwianie się wojnie w Europie i sprzeciwianie się wejściu USA do tej wojny. Przy całej tej pomocy i przy rosnących podejrzeniach i nienawiści wobec Niemiec, w ciągu kilku krótkich lat rząd USA sporządził listę ponad pół miliona osób, zmusił ich do zarejestrowania się jako obcy wroga, szpiegował ich, deportował niezliczone tysiące czy obywatele amerykańscy, czy nie, wysyłali ich ogromną liczbę do obozów internowania – i oczywiście skonfiskowali cały ich majątek.
Operacja Spinacz — największa kradzież własności intelektualnej w historii
Operation Paperclip zawiera kilka części, które omówię osobno. Krótko mówiąc, i po wielkim sukcesie po I wojnie światowej, początkowym ogólnym celem operacji Spinacz i jej protoplasty, operacji Overcast, było ograbienie Niemiec z całej ich wiedzy naukowej i przemysłowej, w maksymalnym możliwym stopniu. Pierwotny plan polegał na kradzieży dokumentów i, tam gdzie to możliwe, próbek roboczych, ale głębia i szerokość niemieckiej wiedzy przemysłowej okazała się zbyt złożona, aby można ją było użytecznie zrozumieć na podstawie prostego badania dokumentów. Pomimo ogromnej skarbnicy wiedzy naukowej, technicznej i przemysłowej skonfiskowanej z Niemiec, USA nie skorzystały z know-how. Szybko stało się jasne, że proces ten będzie wymagał obszernego podsumowania przez niemieckich naukowców i techników, aby uzyskać odpowiednią wiedzę praktyczną na temat niemieckiej teorii i procesów przemysłowych i naukowych. Ta świadomość natychmiast doprowadziła do stworzenia rozległych obozów internowania, w których znajdowali się wszyscy naukowcy i technicy, których Amerykanie mogli aresztować przed przybyciem Rosjan i innych, gdzie z czasem można było przesłuchać tych ludzi. Kiedy stało się jasne, że plądrowanie i przesłuchiwanie nie będą wystarczające, operacja Overcast stała się operacją Paperclip, która polegała na przymusowym przeniesieniu niezliczonych tysięcy tych samych osób do USA.
Były dwie dalsze oddzielne i mniej lub bardziej niepowiązane ze sobą fale tych przymusowych transferów, które generalnie mieszczą się pod tym tak zwanym parasolem „spinacza do papieru”. Obejmowały one nie tajemnice korzyści militarnych czy handlowych, ale te związane z polityką, szpiegostwem i ciemną stroną terroryzmu, tortur i dominacji nad światem. Jedna część dotyczyła determinacji Amerykanów, by zbudować europejską sieć szpiegowską i tajnych operacji, aby powstrzymać Rosję i uzyskać polityczną kontrolę nad Europą Zachodnią. Obejmowała ona rekrutację ogromnej siatki szpiegowskiej, kierowanej przez człowieka nazwiskiem Reinhard Gehlen, która obejmowała znaczną liczbę „tajnych operacji” ze specjalizacją w przyciąganiu i szkoleniu terrorystów krajowych. Operacja Gladio, która spowodowała dziesięciolecia sponsorowanego przez USA terroryzmu w Europie, była bezpośrednim wynikiem tej części Paperclip.
Inną, jeszcze bardziej złowrogą i śmiertelną kategorią, było patologiczne zainteresowanie Amerykanów przesłuchaniami i torturami, wojną chemiczną i biologiczną oraz eksperymentami na ludziach, co doprowadziło do sprowadzenia tysięcy osób zarówno z Niemiec, jak i Japonii, specjalnie w tym celu i przekazania amerykańskim umysłom światowego zbioru udokumentowanych perwersji w tych obszarach. Na tej podstawie rząd USA stworzył ogromną kolekcję Niemców, a zwłaszcza Japończyków, mających doświadczenie w mrocznych umiejętnościach tortur i technik przesłuchań, eksperymentów na ludziach i wojny biologicznej. Przez wiele dziesięcioleci ci importowani „eksperci” służyli swoim amerykańskim mistrzom w tajnych projektach w Fort Bragg i Fort Detrick. Jak zauważył jeden z autorów, „amerykańskie wojsko nie ociągało się z zastosowaniem dużej części tej wiedzy, wykorzystując nowo zdobyte doświadczenie w broni biologicznej przeciwko cywilom w Grecji, Korei i Wietnamie”. Te programy nigdy się nie skończyły. Na krótko dały o sobie znać publicznie w Korei i Wietnamie, podczas demaskowania tak zwanego „Uniwersytetu Ameryk”, a także podczas wojny w Iraku w Abu Ghraib i Zatoce Guantanamo. Warto zauważyć, że wiele z tych „badań” miało miejsce, gdy George H.W. Bush był szefem CIA. I tak kolejnym bezpośrednim rezultatem Paperclip był ogromny program MK-Ultra CIA, który obejmował: pranie mózgu, tortury i straszliwą litanię ludzkich nadużyć, która trwa do dziś. Tymi dwiema ostatnimi operacjami zajmę się w późniejszej książce z tej serii.
Operacja Overcast została opisana jako „tak ogromne przedsięwzięcie logistyczne, jak każda większa kampania wojenna, obejmujące ogromne planowanie wstępne i koordynację, obejmujące dosłownie dziesiątki agencji rządowych i departamentów, grup pomocniczych, takich jak Biblioteka Kongresu, setki amerykańskich korporacji i niezliczone tysiące osób”. Dziś operacja ta jest powszechnie identyfikowana jako powojenna imigracja/przeniesienie do USA niemieckich naukowców i techników, głównie tych z przydatną wiedzą wojskową i umiejętnościami, ale rozpoczęła się w innym miejscu i rozszerzyła się daleko poza tę ograniczoną historyczną wersję. Jak w praktycznie każdej innej dziedzinie, historia Ameryki została zrewidowana, przepisana, usunięta i oczyszczona, aby zapobiec ucieczce prawdy na świat.
Jak widzieliśmy, Niemcy zostały już bezlitośnie splądrowane po I wojnie światowej, w tym skonfiskowano praktycznie wszystkie ich cenne zagraniczne aktywa (14a) (14b) (14c) (14d) (14e) (14f), a plany powtórzenia tego procesu istniały na długo przed zakończeniem II wojny. Kontynuując swój wielki sukces po I wojnie światowej i budując na nim, Amerykanie postanowili zrezygnować z tego, co było obecnie postrzegane jako umiarkowane korzyści z prostej konfiskaty niemieckich firm i kradzieży ich patentów i własności intelektualnej w obcych krajach. Teraz planowali udać się bezpośrednio do źródła i splądrować cały naród samych Niemiec. Trzeba docenić niemal dziką determinację Amerykanów do grabieży wiedzy niemieckiej w maksymalnym możliwym stopniu, podsycaną po części równą determinacją, by odmówić Rosji tych nagród wojennych. Aby to osiągnąć, logistyka i zarządzanie całym tym ogromnym programem plądrowania były mocno wdrożone w 1942 lub 1943 roku, znanym wówczas pod kryptonimem Operation Overcast, która miała być poszukiwaniem skarbów w okupowanych Niemczech dla łupów wojskowych i naukowych.
Aby osiągnąć te cele, Amerykanie byli gotowi na długo przed kapitulacją Niemiec, do tego stopnia, że setki zespołów naukowców i przemysłowców, wojskowych i innych specjalistów, zostały praktycznie połączone z żołnierzami podczas ostatecznego ataku lądowego na Niemcy. Zespoły zajmujące się zbieraniem praw własności intelektualnej były tylko minuty lub godziny za żołnierzami, często wkraczając w niebezpieczne obszary w swoim szaleńczym pośpiechu, aby skonfiskować wszystko, co przydatne, aby nie zostało zniszczone przed ich przybyciem. Setki dobrze przygotowanych małych grup zostały wcześniej wybrane i były ogólnie ekspertami w swoich dziedzinach – naukowych, wojskowych czy przemysłowych – i posiadały kwalifikacje do oceny, jaki materiał jest użyteczny lub wartościowy w ich wąskiej dziedzinie wiedzy.
Kilka grup miało za zadanie zbierać i oceniać przedmioty wojskowe, ale zdecydowanie największym kontyngentem był TIIB, Techniczny Oddział Wywiadu Przemysłowego, będący częścią Departamentu Handlu Stanów Zjednoczonych, którego zadaniem było zbadanie każdego segmentu niemieckiego przemysłu i zebranie wszelkich informacji – w tym dokumenty, patenty, procesy, modele, próbki robocze, wszystko, co może być interesujące lub przydatne dla amerykańskich firm przemysłowych. Michaels zauważył, że tylko w 1946 roku TIIB wysłało ponad 400 śledczych do Niemiec w celach komercyjnych i że tylko oni skonfiskowali miliony stron dokumentów i setki tysięcy kilogramów sprzętu i próbek produktów. Nawet Biblioteka Kongresu miała swoją własną misję zagraniczną, jej zadaniem było zlokalizować i skonfiskować wszystkie książki i czasopisma opublikowane w Niemczech, które mogłyby być interesujące dla jakiejkolwiek części korporacyjnej lub naukowej Ameryki.
Celem tego procesu była każda niemiecka firma, niezależnie od wielkości, o ile zawierała informacje badawcze lub produkty, które mogłyby być wykorzystane przez firmy amerykańskie. Michaels zauważa, że „wiele z tych informacji zostało już zebranych i udostępnionych … przez agencje wywiadowcze Stanów Zjednoczonych”, co oznacza, że te zespoły były dobrze poinformowane i wiedziały, od czego rozpocząć poszukiwania. W szczególności na liście znalazły się wszystkie uniwersytety, instytuty badawcze, biura patentowe, wszelkiego rodzaju laboratoria, wszystkie agencje rządowe, takie jak niemiecki odpowiednik Krajowej Rady ds. Badań Naukowych i wiele innych. Inną specjalnością były biblioteki, nie tylko wersja publiczna, ale przede wszystkim te istniejące w dużych korporacjach, takich jak I.G. Farben czy niemieckich producentów samolotów, które zawierały nie tylko dziesiątki tysięcy książek i innych publikacji, ale także cenne badania i informacje zastrzeżone nie będące własnością publiczną. I oczywiście fizyczne obiekty wszystkich niemieckich firm przemysłowych były bezpośrednio celem tych misji poszukiwania i przechwytywania, w tym firmy chemiczne, takie jak IG Farben, firmy samochodowe, takie jak Volkswagen, duże firmy lotnicze, takie jak Dornier i Messerschmitt, firmy farmaceutyczne, takie jak Hoescht, ale przeszukania obejmowały praktycznie wszystko. Wewnętrzne placówki badawcze tych tysięcy firm zostały opróżnione ze wszystkich dokumentów badawczych, publikacji i informacji zastrzeżonych. Całe fabryki i fizyczne zakłady produkcyjne były przeczesywane w poszukiwaniu wszystkiego, co miało wartość handlową. Nawet fabryka wypchanych zwierząt Steiff została opróżniona ze wzorów, zastrzeżonych książek i dokumentów, metod produkcji, patentów i próbek pluszowych misiów.
Pierwsza część operacji Overcast była całkowitą kradzieżą wszystkiego, co nie zostało jeszcze zidentyfikowane, w tym między innymi prototypów samolotów, pojazdów i wszelkiego rodzaju produktów i wynalazków, a także bibliotek, książek i dokumentów naukowych z dosłownie niezliczonych źródeł. Amerykanie całkowicie splądrowali akta i archiwa korporacyjne, rządowe biura patentowe, biblioteki uniwersyteckie i archiwa dokumentów, całe magazyny akt wojskowych i wiele innych. Michaels mówi nam, że falami przeszli przez niemieckie magazyny druków i mikrofilmów, a czego jedna fala nie przejęła, następna to zrobiła, aż praktycznie nic nie pozostało. Sam transport dokumentów wynosił dziesiątki tysięcy ton. Nikt nie policzył próbek, prototypów, działających modeli pojazdów, samolotów, sprzętu wojskowego i ogromnej liczby przedmiotów komercyjnych, a liczba skradzionych książek prawdopodobnie sięgała milionów. Theodore von Karman, światowej sławy naukowiec zajmujący się lotnictwem, który był członkiem jednego z zespołów zajmujących się poszukiwaniem i grabieżą, napisał, że w jednej partii zebrano i wysłano do USA ponad 3 miliony dokumentów ważących ponad 1500 ton, określonych później jako „rodzaj macierzysty”. Jego komentarze:
„Raport roczny Sekretarza Handlu za 1946 r. mówi o 3 500 000 stron zebranych przez TIIB. Jeśli dodać do tego dokumenty przywiezione do Stanów Zjednoczonych i przetworzone w Wright Field [związane z samolotami] oraz te zdeponowane w Bibliotece Kongresu, to liczba stron staje się astronomiczna. Pamiętam, że kiedy przyjechałem do Biblioteki w 1957 r., w korytarzach i przedsionkach 4 piętra, po same sufity, były składowane duże, zielone skrzynie o długości 8 stóp w Adams Building, zawierające dokumenty do przetworzenia przez Wydziały Informacji Powietrznej i Techniki Powietrznej na podstawie umowy z Siłami Powietrznymi.”
A to był tylko sam aspekt wojskowy. Objętość materiałów naukowych, handlowych, przemysłowych i badawczych zwiększyła się ogromnie, uwzględniając zbiory pozyskiwane przez Bibliotekę Kongresu Stanów Zjednoczonych, która miała własną misję skonfiskowania wszelkich książek i publikacji, jakie mogła znaleźć. Zrabowane książki były w niezliczonych setkach tysięcy, nie mówiąc już o ogromnej skarbnicy zrabowanych materiałów handlowych. Michaels napisał: „Nie jestem pewien, czy w końcu istniało dokładne rozliczenie, ile dokumentów/stron zostało zabranych z Niemiec, lub czy było to w ogóle możliwe. Niektóre dokumenty zawierały ponad 1000 stron, inne, jak aplikacje patentowe, tylko jedną.”
Druga fala – przymusowa emigracja
Pierwotnym zamiarem (projektu o nazwie Operation Overcast) była kradzież dokumentów i próbek roboczych oraz przesłuchiwanie naukowców wszędzie tam, gdzie jest to konieczne, aby uzyskać praktyczną wiedzę na temat teorii i procesów. Ponieważ zakres koniecznego przesłuchania nie mógł być racjonalnie znany z góry, plan polegał na zebraniu wszystkich niemieckich naukowców i techników, aby zapobiec ich rozproszeniu i uwięzieniu ich w obozach koncentracyjnych, dopóki nie zostaną w pełni przesłuchani i wszystkie użyteczne informacje zostaną wydobyte. Jednak wiedza niemiecka znacznie wyprzedzała cokolwiek wyobrażali sobie Amerykanie i już na początku zdano sobie sprawę, że zwykła konfiskata i przesłuchanie będą beznadziejnie niewystarczające. Jako jeden z przykładów, armia amerykańska zlokalizowała i “uwolniła” komponenty dla ponad 100 rakiet V-2, ale odkryła, że nie ma pojęcia, jak składać części, ani żadnego zrozumienia zasad naukowych ani mechaniki działania rakiet. Na podstawie tego jednego dylematu i wielu innych w tak wielu obszarach przemysłowych Amerykanie zdali sobie sprawę, że – tak jak miało to miejsce po I wojnie światowej – byli tak daleko w tyle za Niemcami, że nie byli w stanie nawet zrozumieć, a tym bardziej wykorzystać, większości badań naukowych i innej wiedzy, którą ukradli. Teraz zdali sobie sprawę, że nie mają innego wyjścia, jak tylko przenieść do Stanów Zjednoczonych tysiące inżynierów i techników, a ostatecznie także wielu wykwalifikowanych rzemieślników. Jak zauważył jeden z autorów:
„Amerykańskie doświadczenie praktycznie beznadziejności w rozszyfrowaniu niemieckiego programu rakietowego z czasów wojny, szybko doprowadziło do rozwiązania polegającego na konfiskacie nie tylko dokumentacji i produktów, ale także ludzi na setki innych procesów naukowych, wojskowych i handlowych”. I tak narodził się projekt, który teraz ogólnie nazywamy Operacją Spinacz.
Nie zostało to odnotowane w narracji historycznej, ale te deportacje były przymusowe – Niemcy i Japończycy zostali wysłani do USA „czy chcieli jechać, czy nie”. Przedstawioną im alternatywą było: proces i prawdopodobna egzekucja jako zbrodniarzy wojennych, przy czym USA mają zasadniczo pełną władzę i swobodę podejmowania tych decyzji, a tym samym pozostawiają ofiarom niewielki wybór. Te „przeprowadzki” były nie tylko przymusowe, ale i nagłe, w wielu przypadkach z jednodniowym wyprzedzeniem:
„Na rozkaz Rządu Wojskowego masz zgłosić z rodziną i bagażem tyle, ile możesz unieść jutro w południe o godzinie 13:00 (piątek, 22 czerwca 1945 r.) na rynku w Bitterfeld. Nie ma potrzeby wnoszenia odzieży zimowej w przewożonych rzeczach. Dokumenty rodzinne, biżuterię itp., należy zabrać ze sobą. Zostaniesz przewieziony samochodem do najbliższej stacji kolejowej. Stamtąd udasz się na zachód. Proszę podać okazicielowi tego listu, jak duża jest twoja rodzina.”
Podczas gdy te pierwsze fale składały się z transferów personelu z korzyściami wyłącznie wojskowymi, wszystkie kolejne fale miały charakter czysto komercyjny. Amerykanie przymusowo importowali naukowców, techników, wykwalifikowanych robotników i rzemieślników w praktycznie każdej branży, w tym stali, metalurgii, szkła, porcelany, druku, barwników i tkanin, elektroniki, instrumentów muzycznych, produkcji samochodów, projektowania samolotów. Lista jest prawie nieskończona. Stany Zjednoczone importowały z Niemiec wyspecjalizowanych rzemieślników w wielu gałęziach przemysłu, aby podnosić umiejętności krajowego przemysłu i tworzyć nowe branże i gałęzie przemysłu.
Po tym, jak dalsze odprawy uznano za niemożliwe, a wiele tysięcy najbardziej atrakcyjnych kandydatów wiedzy zostało przeniesionych do USA, w amerykańskich obozach koncentracyjnych w Niemczech wciąż pozostawała ogromna liczba ludzi, których Amerykanie nie potrzebowali już więcej, ale twierdzili, że nie chcą dać Rosjanom jakiejkolwiek pozostałości intelektualnej. To z kolei doprowadziło do planu amerykańskiego generała RL Walsha, znanego jako niemiecki „Urwald-Programm” lub program dżungli (15a) (15b) (15c) (15d) (15e) (15f), który był masowym planem rozproszenia i przesiedlenia tych ludzi tak szeroko, jak to możliwe wszędzie w Trzecim Świecie, jako jeden ze sposobów, aby zapobiec ponownemu utworzeniu przez Niemcy masy krytycznej wiedzy przemysłowej.
Ale to kolejny mit historyczny, obejmujący jeszcze jeden złowieszczy plan. Gdyby tę dużą pozostałość z setek tysięcy naukowców, techników i rzemieślników uznano za bezużyteczną dla USA, byliby równie bezużyteczni dla Rosji. Prawdziwym zamiarem było dokończenie całkowitego zniszczenia Niemiec poprzez pozbawienie na zawsze tego kraju nie tylko najlepszych umysłów naukowych, już przeniesionych do USA, ale także pozbawienie na zawsze tego całego drugiego i trzeciego rzędu intelektualistów naukowych, całkowicie zapobiec niemieckiej próbie odbudowy po wojnie – której zniszczenie Niemiec było przecież jednym z głównych pierwotnych celów Paperclip i jego wielu braci, podobnie jak w przypadku samej wojny. Ci, którzy nie zostali przeniesieni do USA lub Wielkiej Brytanii lub rozproszeni po całym świecie, byli początkowo trzymani w izolacji i więzieni przez lata, skutecznie uniemożliwiając wszelką możliwość odbudowy Niemiec. Ale w końcu te „sprzedane i niezbyt cenne” miliony zostały albo od razu stracone, albo zagłodzone na śmierć – łącznie miliony Niemców – co stanowi dużą część treści „Innych strat” Bacque’a (16). Należy zauważyć, jak zrobił to Bacque, że śmierć głodowa wielu milionów niemieckich cywilów była zaplanowanym i przemyślanym procesem, który ostatecznie objął od 12 do 14 milionów niemieckich obywateli zabitych w ciągu pięciu lat po zakończeniu wojny (17) (18a) (18b) (18c) (18d) Były one znane jako „Obozy Śmierci Eisenhowera”
Wydaje się teraz, że popularne zdjęcia, które wszyscy widzieliśmy, stosy wycieńczonych ciał, nie były zdjęciami Żydów zabitych przez Niemców (jak nam mówiono), ale Niemców zabitych przez Amerykanów. Nieokreślona liczba uwięzionych i zabitych to były kobiety, a więcej niż kilkoro z nich to były dzieci.
W 1987 roku Tom Bower napisał książkę zatytułowaną „The Paperclip Conspiracy” (19), w której szczegółowo opisał zakres i wartość, wyłącznie dla armii amerykańskiej, importu tych niemieckich naukowców. Wymienił dziesiątki dramatycznych osiągnięć Niemiec, które w tamtym czasie były daleko poza możliwościami USA: zaawansowane elektrownie lotnicze, kontrola pocisków kierowanych, tankowanie w locie, stopy wysokotemperaturowe, precyzyjna optyka, detektory podczerwieni, nowy silnikowy olej napędowy, nowe paliwa i smary, tunel aerodynamiczny pracujący z prędkością 8 machów, czyli trzy razy szybciej i dziesięć lat przed najlepszymi amerykańskimi wysiłkami, zwiad i mapowanie na dużych wysokościach, broń akustyczna. Zwrócił również uwagę na opinię amerykańskich wojskowych, że Niemcy „wnieśli wkład o niezwykłym i fundamentalnym charakterze” w dziedzinie projektowania i rozwoju sprzętu, generatorów, technik mikrofalowych i struktur krystalicznych. W recenzji tej książki, Publisher’s Weekly napisał: „Rewelacje Bowera są indywidualnie szokujące i kumulatywnie druzgocące. . . to zbulwersuje czytelników”.
Oto kilka spostrzeżeń parafrazujących z książki Bowera:
W opinii ówczesnych amerykańskich przywódców wojskowych Niemcy byli „superlatywnymi specjalistami… najlepszymi obecnie dostępnymi na świecie”, posiadali poziom „zawodowego wykształcenia i wyszkolenia znacznie wyższy niż jakikolwiek amerykański dostępny personel””. Według badań Bowera, amerykańscy urzędnicy twierdzili: „Niemieccy inżynierowie są pracowici, mają niezrównane wyszkolenie techniczne i naukowe, mają doświadczenie produkcyjne i operacyjne we wszystkich typach zaawansowanych zakładów lotniczych i wykazali się inicjatywą, inwencją i praktycznością konstrukcji”, zaoszczędzając Siłom Powietrznym niezliczone miliony dolarów i dziesięć lat pracy nad rozwojem broni.
W cytowanym gdzie indziej artykule Andrew Walkera napisał, że „Generał dywizji Hugh Knerr, zastępca dowódcy Sił Powietrznych USA w Europie, napisał: „Okupacja niemieckich placówek naukowych i przemysłowych ujawniła fakt, że byliśmy alarmująco zacofani w wielu dziedzinach badań. Jeśli nie skorzystamy z okazji, by przejąć aparaty i mózgi, który je stworzyły, i szybko przywrócić tę kombinację do działania, pozostaniemy… lata w tyle, próbując objąć już eksploatowane pole.
Amerykańscy eksperci wojskowi stwierdzili, że niemieccy inżynierowie i naukowcy wnieśli do Stanów Zjednoczonych dramatyczne osiągnięcia, które w tamtym czasie znacznie przekraczały możliwości Ameryki. Konkretnie dotyczyło to kontroli pocisków kierowanych, technik tankowania w locie, wyposażenia pilotażowego do latania na dużych wysokościach, stopów wysokotemperaturowych, optyki precyzyjnej, detektorów podczerwieni, nowych silników wysokoprężnych, nowych paliw i smarów, stopów temperaturowych, precyzyjnej optyki i celowników nocnych w myśliwcach “epoki – nabierają znaczenia”. Niemcy mają tunel aerodynamiczny działający z prędkością 8 Mach, czyli trzy razy szybciej i dziesięć lat przed najlepszym amerykańskim tunelem aerodynamicznym. Osiągnęli również niesamowite poziomy w optyce rozpoznania i mapowania na dużych wysokościach, broni akustycznej i wielu innych. Bower ponadto zauważył, że w amerykańskiej opinii wojskowej Niemcy „wnieśli wkład o niezwykłym i fundamentalnym charakterze” w dziedzinie projektowania i rozwoju sprzętu, generatorów, technik mikrofalowych i struktur krystalicznych.
W artykule informacyjnym BBC z 21 listopada 2005 r. zatytułowanym „Project Paperclip – Dark side of the Moon” (20), Andrew Walker szczegółowo opisał, jak 60 lat temu importowani niemieccy naukowcy dostarczyli Stanom Zjednoczonym najnowocześniejszą technologię, w której nadal przodują. Twierdzi, podobnie jak wielu innych, że „zakres osiągnięć technicznych Niemiec zdumiewał alianckich ekspertów wywiadu naukowego towarzyszących siłom inwazyjnym w 1945 roku”. Oprócz elementów omówionych w książce Toma Bowera, Walker wymienia „rakiety naddźwiękowe, gaz paraliżujący, samoloty odrzutowe, pociski kierowane, technologię stealth i wzmocniony pancerz” jako tylko kilka z przełomowych technologii opracowanych w Niemczech podczas wojny. Siły amerykańskie odzyskały i usunęły komponenty około 100 niemieckich pocisków balistycznych V-2 z podziemnego kompleksu Nordhausen i przywiozły zarówno te, jak i Wernhera von Brauna z Niemiec na poligon White Sands Proving Ground w Nowym Meksyku. To von Braun był autorem amerykańskiego lądowania na Księżycu, Arthur Rudolph, który kierował zespołem, który zaprojektował i zbudował rakietę Saturn V, oraz Hubertus Strughold, który zaprojektował pokładowe systemy podtrzymywania życia NASA, podczas gdy inni niemieccy specjaliści od rakiet zaprojektowali Apollo i inne systemy uruchamiania.
Walker argumentuje, podobnie jak większość innych, że niemiecki Horten Ho 229 był pierwszym samolotem stealth, wyposażonym w powłokę pochłaniającą radary i kształt pojedynczego skrzydła, oraz że amerykański bombowiec stealth Northrop B-2 (po 2 miliardy dolarów każdy) jest praktycznie klonem niemieckiego projektu z 1944 roku. Zauważa też, że nowoczesne amerykańskie pociski manewrujące wciąż bazują na niemieckiej konstrukcji rakiety V-1 i że NASA X – „najnowocześniejszy” samolot naddźwiękowy X-43 istnieje tylko dzięki niemieckim pionierom w samolotach odrzutowych.
Tysiące tajemnic
Jednym z nielicznych odnotowanych przypadków publicznej dokumentacji i potwierdzenia tej masowej kradzieży był artykuł w październikowym numerze Harper’s Magazine napisany przez C. Lestera Walkera i zatytułowany „Secrets by the Thousands”. Jego artykuł zaczyna się następująco:
„Ktoś niedawno napisał do Wright Field, że rozumie, iż ten kraj zgromadził całkiem sporo tajemnic wojennych wroga, że wiele z nich jest teraz w domenie publicznej i czy mógłby, proszę, otrzymać wszystko na niemieckich silników odrzutowych. Wydział Dokumentów Lotniczych Sił Powietrznych Armii odpowiedział: „Przepraszam, ale to byłoby pięćdziesiąt ton (dokumentów)”. Co więcej, te pięćdziesiąt ton było tylko niewielką częścią tego, co jest dziś niewątpliwie największym zbiorem przechwyconych tajemnic wojennych wroga, jakie kiedykolwiek zgromadzono. Jeśli kiedykolwiek myślałeś o tajemnicach wojennych –kto o tym nie myślał? – jako o przychodzących szóstkach i siódemkach, jako o kilku informacjach łatwo przekazanych odpowiednio zainteresowanym władzom, może cię zainteresować, że tajemnice wojenne w tym zbiorze tysięcy papierów, że ta masa dokumentów jest jak góra i że nigdy wcześniej nie było z nią nic porównywalnego.
Kolekcja znajduje się dziś głównie w trzech miejscach; Wright Field (Ohio), Biblioteka Kongresu i Departament Handlu. Wright Field posiada ładunek dokumentów o wadze tysiąca pięciuset ton. W Waszyngtonie Biuro Usług Technicznych informuje, że w grę wchodzą dziesiątki tysięcy ton materiałów. Szacuje się, że trzeba przetworzyć ponad milion odrębnych pozycji, które z dużym prawdopodobieństwem zawierają praktycznie wszystkie tajemnice naukowe, przemysłowe i wojskowe Niemiec. Jeden z waszyngtońskich urzędników nazwał to największym pojedynczym źródłem tego typu materiałów na świecie, pierwszym uporządkowanym wykorzystaniem potencjału umysłowego całego kraju”.
Walker potwierdza, że Stany Zjednoczone zorganizowały kolosalne poszukiwania tego, co eufemistycznie nazwały „tajemnicami wojennymi”, ale które były po prostu poszukiwaniem skarbów wiedzy wojskowej, handlowej i naukowej, której brakowało USA. Aby wykonać to zadanie, różne agencje amerykańskie utworzyły ponad 500 grup wywiadowczych, liczących od kilku do kilkunastu osób, które uważnie śledziły inwazję armii amerykańskiej na Niemcy z zamiarem skonfiskowania wszystkiego, co wartościowe przed przybyciem innych sił alianckich. Większości z tych zespołów poszukiwawczych Joint Intelligence Objectives nakazano zlokalizowanie i skonfiskowanie tajemnic przemysłowych i naukowych. Według Walkera, ci amerykańscy bohaterowie „dokonali cudów pomysłowości i wytrwałości”, realizując swoje zadanie. Do pewnego stopnia miał rację. W jednym przypadku niemiecki urząd patentowy umieścił niektóre ze swoich najbardziej tajnych patentów w szesnastometrowym szybie kopalnianym, ale Amerykanie go znaleźli i skonfiskowali całą zawartość jako „reparacje wojenne” USA.
Obywatele niemieccy byli regularnie zmuszani przez Amerykanów do podpisywania dokumentów zaświadczających, że przekazali „wszelkie dane naukowe i handlowe, w przeciwnym razie poniosą konsekwencje” – co oznaczało dostarczenie ich Rosjanom na egzekucję. Większość skapitulowała pod tymi groźbami. Nie byli to pracownicy wojskowych placówek badawczych, ale przedsiębiorstw komercyjnych, takich jak firmy optyczne i farmaceutyczne, zupełnie niezwiązane z „tajemnicami wojennymi”. Stany Zjednoczone miały wiele ekip fotograficznych i zespołów nagrywających mikrofilmy, które często pracowały 24 godziny na dobę, dokumentując swoje znaleziska. Walker zauważył, że w samej Hoechst, ogromnej niemieckiej firmie chemicznej, która powstała, gdy IG Farben została podzielona na różne komponenty, Stany Zjednoczone miały ponad 100 naukowców, którzy „gorączkowo walczyli o wyprzedzenie czterdziestu kamer rejestrujących dokumenty OTS, które kierują do nich każdego miesiąca ponad sto tysięcy stóp mikrofilmu”. Aby przedstawić to w wymiernej perspektywie, Stany Zjednoczone wydobywały kilka milionów stron dokumentów każdego miesiąca tylko z Hoechst. Taka była skala kradzieży przez Stany Zjednoczone niemieckich tajemnic naukowych i handlowych.
Następnie Walker daje czytelnikom „kilka znakomitych przykładów z kolekcji tajemnic wojennych”, które obejmowały 1000-watowe mikro-miniaturowe lampy próżniowe wykonane z porcelany, a nie ze szkła, które były praktycznie niezniszczalne, i były o jedną dziesiątą wielkości najlepszych, jakie mogły wyprodukować Stany Zjednoczone. Wymienił pozornie cudowną taśmę magnetofonową i urządzenia na podczerwień zapewniające doskonałe widzenie w nocy oraz „niezwykły, niewielki generator, który go obsługiwał”. Twierdzi on, że niemiecka technologia podczerwieni była tak zaawansowana, że według amerykańskich źródeł wojskowych „niemieckie samochody mogły jechać z dowolną prędkością w całkowitym zaciemnieniu, widząc jasne obiekty na dwieście metrów przed nimi. Czołgi z tym urządzeniem mogły wykryć cele 2 km dalej. Ta technologia umożliwiała niemieckim strzelcom strzelanie do człowieka w całkowitej ciemności. … Zwiększył prąd ze zwykłej baterii latarki do 15 000 woltów. Przed tymi odkryciami Amerykanie nie mieli pojęcia, że te przedmioty w ogóle istnieją, nie mówiąc już o tym, jak je zaprojektować lub wyprodukować.
Walker wymienił szereg elementów elektronicznych, w tym niezwykłe kondensatory, które amerykańskim naukowcom wydawały się magiczne, produkcję dużych arkuszy syntetycznej miki, która była ważna dla wielu procesów produkcyjnych i której Amerykanie nigdy nie byli w stanie wyprodukować w żadnym rozmiarze, ale które natychmiast zwiększyły amerykańską produkcję zimnej stali o 1000%. Niemcy dopracowali do perfekcji proces wytłaczania metalu na zimno, czego Amerykanie również nigdy nie mogli zrobić, a który pozwolił teraz amerykańskim producentom na dziesięciokrotne zwiększenie szybkości produkcji wielu przedmiotów. Walker stwierdził, że szef jednostki łączności wojskowej powiedział mu, że ta jedna „tajemnica wojenna” całkowicie zrewolucjonizuje dziesiątki amerykańskich zakładów przemysłu metalurgicznego.
Walker stwierdził dalej, że „w przypadku tekstyliów kolekcja tajemnic wojennych przyniosła tak wiele rewelacji, że amerykańscy fachowcy od tekstyliów mają trochę zawrotów głowy”. Relacjonuje odnalezienie niemieckiej maszyny do tkania sztucznego jedwabiu („odkrytej” przez przeczesujący Niemcy amerykański zespół maszyn dziewiarskich), która zwiększa produkcję o 150%. Były krosna produkujące bezszwowe wyroby pończosznicze dla pań, maszyny do wyrobu igieł tekstylnych, o których amerykańskie firmy nigdy nie marzyły, opatentowany sposób oddzielania wełny od owczej skóry, pozostawiający idealną powierzchnię skóry.
Źródła Walkera powiedziały mu: „… ze wszystkich tajemnic przemysłowych, być może największa gratka pochodziła z laboratoriów i zakładów wielkiego kartelu niemieckiego, IG Farbenindustrie. Twierdzi się, że nigdy wcześniej nie było takiego magazynu tajnych informacji. Obejmuje paliwa płynne i stałe, metalurgię, kauczuk syntetyczny, tekstylia, chemikalia, tworzywa sztuczne, leki, barwniki. Jeden z amerykańskich autorytetów ds. barwników oświadczył: „Zawiera know-how produkcyjny i tajne receptury ponad pięćdziesięciu tysięcy barwników. Wiele z nich jest szybszych i lepszych niż nasze. Wiele z nich to kolory, których nigdy nie byliśmy w stanie wyprodukować od co najmniej dziesięciu lat.”
W jednym ze swoich doskonale udokumentowanych artykułów Daniel Michaels napisał:
„Jeden z największych zbiorów tajnych informacji zebranych przez aliantów pochodził z laboratoriów i zakładów IG Farben, konsorcjum z bliskimi powiązaniami amerykańskimi, które miało prawie całkowity monopol na produkcję chemiczną. Chemia była oczywiście podstawą do stworzenia większości syntetyków. Ogromny budynek IG Farben we Frankfurcie, w którym przechowywano dokumentację o nieoszacowanej wartości, został „cudownie” oszczędzony podczas orgii bombowej podczas II wojny światowej, co dowodzi, że większa dokładność bombardowania była możliwa, gdyby alianci sobie tego życzyli. Podziemia budynku IG Farben zawierały tajemne informacje przemysłowe dotyczące między innymi paliw płynnych i stałych, metalurgii, kauczuku syntetycznego, tekstyliów, chemikaliów, tworzyw sztucznych, leków i barwników. Kilku oficerów armii amerykańskiej stacjonujących po wojnie w budynku IG Farben stwierdziło, że wartość skonfiskowanych akt będzie (tylko z tego źródła) wystarczająca na sfinansowanie wojny”.
Michaels zauważył również, że wśród wielkich odkryć lotniczych znalazły się „artykuły opisujące zmienną geometrię skrzydeł i dostarczające istotnych danych z tunelu aerodynamicznego, które wyraźnie wykazały, że samolot o zmiennej geometrii skrzydeł ma lepsze właściwości prędkości, zbliżone do prędkości dźwięku. Dane te były pierwszymi w swoim rodzaju. Schairer (inżynier Boeinga) szybko napisał do swoich współpracowników Boeinga, aby przerwać prace nad samolotem transonicznym Mach 1 z prostym skrzydłem, który zaprojektowali, informując ich o swoim znalezisku. Zmikrofilmował dane i wykorzystał je, gdy wrócił do Seattle, aby zaprojektować B-47, pierwszy amerykański bombowiec tego rodzaju.
Walker kontynuuje: „W kwestiach żywności, medycyny i dziedzin sztuki wojskowej znaleziska zespołów poszukiwawczych były nie mniej imponujące. A w lotnictwie i pociskach kierowanych okazały się wręcz alarmujące. … Niemcy odkryli sposób na sterylizację soków owocowych bez podgrzewania. Pasteryzacja mleka za pomocą ultrafioletu zawsze zawiodła w innych krajach, ale Niemcy odkryli, jak to zrobić…” Jego źródła powiedziały mu, że Niemcy wynaleźli maszynę do ciągłego wytwarzania masła, co Amerykanie zawsze chcieli, ale nie mogli wymyślić, jak to zrobić. Prototypy maszyny zostały natychmiast skonfiskowane i wysłane do amerykańskich firm mleczarskich. Niemcy wynaleźli niezwykłe nowe sposoby konserwowania żywności, a klimatyzacja i odzyskiwanie wody były tak skuteczne, że „niemieckie okręty podwodne mogły podróżować z Niemiec na Pacyfik, operować tam przez dwa miesiące, a następnie wracać do Niemiec bez konieczności zaopatrywania się w świeżą wodę przez załogę.”
Walker mówi nam również, że chirurg armii amerykańskiej twierdził, że niemieckie sekrety medyczne, z których wiele było zaskakujących i rewolucyjnych, ocaliłyby amerykańskiej medycynie „lata badań” nad aparaturą obejmującą proces produkcji syntetycznego osocza krwi na skalę komercyjną i substytuty zarówno dla płynów z krwi, jak i adrenaliny. Były to również obszary, w których Amerykanie próbowali przez lata i zawiedli, ale Walker następnie zapiał: „Dzisiaj mamy tajemnicę produkcji”. I nie zapominajmy, że Amerykanie nazwali je „tajemnicami wojennymi”, co w jakiś sposób usprawiedliwiało ich kradzież.
Niemcy opracowali również metody ożywiania ciał w przypadkach całkowitego zastoju serca i ustania oddychania. Walker zauważa, że „przed końcem naszej wojny z Japonią ta metoda została przyjęta jako leczenie do stosowania przez wszystkie amerykańskie służby ratownictwa powietrzno-morskiego, i jest to dziś powszechnie akceptowane przez medycynę”. Podobnie Niemcy odkryli już medyczne znaczenie ujemnie zjonizowanego powietrza i metody jego wytwarzania.
Walker dalej mówi nam: „Ale największe znaczenie dla przyszłości miały niemieckie tajemnice w lotnictwie i różnych typach pocisków. Rakieta V-2, która zbombardowała Londyn, donosi publikacja Army Air Force, była tylko zabawką w porównaniu z tym, co Niemcy mieli w zanadrzu. Kiedy wojna się skończyła, teraz wiemy, mieli 138 typów pocisków kierowanych na różnych etapach produkcji lub rozwoju, wykorzystujących każdy znany rodzaj zdalnego sterowania i bezpieczników: radio, radar, drut, fala ciągła, akustyka, podczerwień, wiązki światła i magnetyka – aby wymienić tylko niektóre, a odnośnie napędu wszystkie metody napędu odrzutowego dla prędkości poddźwiękowych lub naddźwiękowych. Napęd odrzutowy był nawet stosowany w lotach helikopterów na końcach łopat wirnika, gdzie paliwo eksplodowało, wprowadzając w ruch wirujący ostrza wokół siebie jak zraszacz do trawnika lub wiatraczek”. Dalej wspomina o naddźwiękowych rakietach o prędkości prawie 6000 mil na godzinę o zasięgu międzykontynentalnym, które mogą dotrzeć do Nowego Jorku z Niemiec w około 40 minut. Mówi nam: „Nic dziwnego, że dziś eksperci Sił Powietrznych Armii oświadczają publicznie, że w sile rakietowej i pociskach kierowanych Niemcy wyprzedzili nas o co najmniej dziesięć lat”.
Walker uzupełnia swój artykuł przykładami tego, jak „amerykańska opinia publiczna”, tj. amerykańskie firmy „zjadają” wszystkie te informacje, setkami tysięcy próśb o dokumenty w każdej możliwej komercyjnej aplikacji. Amerykańskie firmy, takie jak Bendix, Pillsbury, Pioneer, Pacific Mills, poprosiły o niemiecki patent i informacje o przetwarzaniu gramofonów, metodach produkcji mąki i chleba, środkach odstraszających owady, odpornych na zagniecenia wykończeniach do przędzonego sztucznego jedwabiu. I oczywiście Polaroid, wielka amerykańska firma produkująca aparaty fotograficzne, uzyskała wszystkie swoje informacje z wykorzystywania niemieckich dokumentów fotograficznych i optycznych, podobnie jak Kodak po I wojnie światowej, bez których firma byłaby niczym.
Chciałbym tutaj zauważyć, że widziałem kilka twierdzeń, iż październikowy numer Harper’s z października 1946 roku jest publicznie niedostępny w formie drukowanej. Twierdzą, że nawet w bibliotekach lub innych zbiorach, które zawierają wszystkie wydania Harper’s od początku, tego jednego wydania brakuje. Nie zbadałem sprawy i nie mogę potwierdzić prawdziwości roszczenia. Ten artykuł jest dostępny online w Harper’s za opłatą, jeśli znasz tytuł i datę publikacji. Problem polega oczywiście na tym, że żyje niewiele osób, które wiedziałyby o istnieniu tego artykułu, a jeszcze mniej potrafiłoby określić dokładny tytuł lub datę publikacji.
Walker mówi nam, że amerykańskie firmy uważają, że poszukiwania są tak dobre, że „Kierownictwo firmy praktycznie parkuje na progu OTS, chcąc jako pierwsi zdobyć konkretny raport dotyczący publikacji. Niektóre informacje są tak cenne, że można je uzyskać w ciągu jednego dnia i wyprzedzić konkurenta, co może być warte tysiące dolarów”. Wielu dyrektorów twierdziło, że niemieckie informacje były warte miliony, a nawet dziesiątki milionów dla ich firmy, a wszystkie zainteresowane strony ostatecznie zgodziły się, że cała skarbnica skradzionej własności intelektualnej z Niemiec była warta co najmniej 10 miliardów dolarów w 1945 roku.
W swojej książce Friedrich George napisał:
„Oczywiście niemożliwe jest dokładne określenie, jak bardzo konfiskata, sprzedaż i przemysłowe wykorzystanie niemieckich patentów wzbogaciły Stany Zjednoczone i Izrael w dolarach. Prof. John Gimbel w swojej książce Science, Technology and Reparations: Exploitation and Reparations: Grabież w powojennych Niemczech szacuje, że „odszkodowania intelektualne” podjęte przez same Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię wyniosły około 10 miliardów dolarów. W 1952 r. wydawca Herbert Grabert zaryzykował szacunkową wartość 30 miliardów. W przeliczeniu na dolary z 2008 r. szacunki te wyniosą setki miliardów. Gdyby wzięto pod uwagę również łupy zdobyte przez Związek Radziecki, suma prawdopodobnie zbliżyłaby się do 1 biliona dolarów. Wstrzyknięcie tej kwoty do gospodarki Stanów Zjednoczonych na przestrzeni lat łatwo wyjaśnia powojenny dobrobyt Stanów Zjednoczonych.
Powyższy ostatni komentarz George’a powinien być wygrawerowany na zewnętrznej okładce każdego amerykańskiego podręcznika historii i ekonomii. Jak zobaczymy później, ten krótki okres prosperity Stanów Zjednoczonych – który trwał zaledwie około 40 lat i był odpowiedzialny za powstanie amerykańskiej klasy średniej – wynikał z dwóch rzeczy. Jedną z nich była masowa kradzież całego IP najbardziej twórczego naukowo narodu na świecie, a drugim socjalistyczny kontrakt pracy ustanowiony, aby zapobiec temu, co prawie na pewno byłoby popularną rewolucją w USA.
Daniel W. Michaels napisał na ten temat serię pouczających i doskonale udokumentowanych artykułów, jeden zatytułowany „Wielki napad na patenty”, który jest pełen szczegółów i tła historycznego. (21) (21a) (21b) (21c) (21d) (21e) (21f) Michaels był przez dziesięciolecia zatrudniony jako tłumacz języka niemieckiego w Departamencie Obrony Stanów Zjednoczonych i Centrum Wywiadu Morskiego Marynarki Wojennej i ma wiele osobistych doświadczeń co do rozmiarów tej kradzieży. John Gimbel napisał również traktat zatytułowany „Nauka, technologia i reparacje. Eksploatacja i plądrowanie w powojennych Niemczech”, opublikowany przez Stanford University Press w 1990 roku.
Michaels zaczyna od stwierdzenia: „Amerykańska duma jest całkiem do przyjęcia, aby przyznać, że imigranci przyczynili się do naszego dobrobytu i wielkości. Trochę trudniej jest przełknąć, że znaczna część naszej naukowej przewagi i dobrobytu pochodzi z prostego przejmowania niemieckich patentów i wynalazków po I wojnie światowej, a jeszcze bardziej po II wojnie światowej”. Zauważa, że najbardziej twórczy okres w historii świata mógł mieć miejsce w Niemczech w latach 1932-1945 i że to kradzież tych niemieckich badań naukowych napędzała powojenny boom technologiczny w Ameryce. To właśnie rozporządzenie wykonawcze Trumana 9604 – które, jak zauważa, było również znane jako „Licencja na kradzież” – stanowiło to, co być może było największym rabunkiem w historii świata – kradzieżą całej niemieckiej własności intelektualnej, produktów, procesów i patentów istniejących do tego czasu.
Stany Zjednoczone robią dziś wielki pokaz ochrony własności intelektualnej, jednocześnie odrzucając wszelkie przeszłe lub obecne wysiłki zmierzające do uzyskania za pomocą tajnych lub nieuczciwych środków własności intelektualnej innych narodów, desperacko nalegając, aby ich szpiegostwo i inne wysiłki dotyczyły tylko „terroryzmu” lub kwestii bezpieczeństwa narodowego. Te zaprzeczenia można łatwo odrzucić jako jawne kłamstwa w obliczu tych rewelacji i późniejszego Projektu Echelon. Zarządzenie Trumana 9604 przewidywało przejęcie „informacji naukowych i przemysłowych, w tym wszelkich informacji dotyczących procesów naukowych, przemysłowych i technologicznych, wynalazków, metod, urządzeń, ulepszeń i postępów” odkrytych w Niemczech oraz „niezależnie od ich pochodzenia”.
Michaels ponownie:
„Kradzież własności intelektualnej nie jest niczym nowym, ale zakres i bezwzględność tego, co supermocarstwa „pretendujące” zrobiły w Niemczech w latach 1945-1948, były bezprecedensowe, jeżeli chodzi o wynalazki i znaki towarowe. Niemcom, którzy nie zgłaszali się w celu poinformowania sił okupacyjnych USA o istnieniu i lokalizacji takich zapisów, groziło więzienie, kary, a nawet groźba śmierci za „niedostateczne zgłoszenie”.
Po zakończeniu II wojny światowej elita Ameryki zdecydowała, że Stany Zjednoczone nie popadną w stan przedwojennej depresji, ale raczej ożywią swoją gospodarkę i będą miały pierwszorzędny establishment wojskowy i przemysłowy. W tym celu zaawansowany niemiecki sprzęt wojskowy, tajemnice lotnicze i przemysłowe zostałyby po prostu skonfiskowane i przeszczepione w Ameryce… na nowo wynalezione i oznaczone jako „Made in the USA”. Aby zapewnić aliantom niezwyciężoną przewagę w korzystaniu z patentów, Niemcom zabroniono nawet używania lub odwoływania się do własnych wynalazków po ich konfiskacie. Niemiecki Urząd Patentowy został zamknięty przez aliantów i (kiedy został ponownie otwarty) pierwszy przydzielony numer to 800 000, co wskazuje, że alianci zrabowali około 800 000 oryginalnych patentów”.
Oczywiście tego rodzaju kradzieże zawsze były sprzeczne z prawem międzynarodowym. Gimbel zauważył w swojej książce, że „Jeśli chodzi o legalność amerykańskich konfiskat niemieckiego mienia, William G. Downey, szef oddziału prawa międzynarodowego armii w biurze sędziego rzecznika generalnego, obszernie cytując przepisy konwencji haskiej dotyczące zajmowania prywatnego mienia wroga, napisał: „Jest ogólnie uznaną zasadą międzynarodowego prawa wojennego, że własność prywatna wroga nie może być zajęta, chyba że jest podatna na bezpośrednie użycie wojskowe. Armia okupacyjna może tylko przejąć w posiadanie… własność należącą do państwa”. Ale – jak widzieliśmy w wielu innych przypadkach – ani prawo krajowe, ani międzynarodowe nie powstrzymały rządu USA od jakiegokolwiek działania, które zdecydowało się podjąć.
Artykuł Michaelsa cytowany w następujący sposób ze wspomnień Konrada Adenauera, pierwszego kanclerza NRF:
„Pod koniec 1948 r. dyrektor amerykańskiego biura służb technicznych, pan John Green, przekazał prasie sprawozdanie ze swojej działalności, która dotyczyła eksploatacji niemieckich patentów i tajemnic przemysłowych. Według amerykańskiego eksperta, patenty należące dawniej do IG Farben dały amerykańskiemu przemysłowi chemicznemu przewagę na co najmniej 10 lat. Szkody wyrządzone w ten sposób niemieckiej gospodarce są ogromne i nie da się ich oszacować w liczbach. Niemieckie patenty nie mogą być chronione, ponieważ Niemcy nie są członkiem Związku Patentowego. Wielka Brytania zadeklarowała, że będzie szanować niemieckie wynalazki niezależnie od tego, co powie traktat pokojowy. Ale Ameryka odmówiła wydania takiej deklaracji. Dlatego niemieccy wynalazcy nie mają możliwości wykorzystania własnych wynalazków. To poważnie hamuje rozwój gospodarczy Niemiec”.
Komentarze Adenauera o „hamowaniu rozwoju gospodarczego Niemiec” były w najlepszym razie rażącym niedopowiedzeniem. Ponieważ niemiecka gospodarka była po wojnie zrujnowana, bez wystarczających środków nawet na natychmiastową odbudowę podstawowej infrastruktury, nowe badania i rozwój nie były priorytetem. Niemcy były pozbawione wszelkiej dotychczasowej własności intelektualnej, jaka istniała do tego momentu, i przez celowe wykluczenie z Międzynarodowego Związku Patentowego nie mogły opatentować ani wykorzystywać żadnych nowych odkryć. Wszystkie nowe niemieckie wynalazki lub odkrycia naukowe zostały po prostu skonfiskowane przez Stany Zjednoczone, a dzięki masowej i przytłaczającej infiltracji amerykańskiego Projektu Echelon amerykańskie szpiegostwo prawie na pewno odkryłoby i przejęłoby wszelkie niemieckie wynalazki, niezależnie od tego, jak starannie były chronione. Co więcej, Niemcy zostały już pozbawione wszystkich najlepszych umysłów naukowych, albo przez przymusową deportację do USA, albo przez rozproszenie na całym świecie.
Prawie dziesięć lat później Adenauer wciąż domagał się od ówczesnego prezydenta USA Eisenhowera rozwiązania kwestii amerykańskiej konfiskaty niemieckich patentów i znaków towarowych. Eisenhower najwyraźniej zapewnił Adenauera, że żadne dalsze niemieckie prawa własności intelektualnej ani inne aktywa nie zostaną skonfiskowane, a restytucja skradzionych niemieckich aktywów własności intelektualnej „zostanie rozważona” w przyszłości. Do 2016 r. ta „data restytucji” jeszcze nie nadeszła. Ale mniej więcej w tym czasie, co najmniej dziesięć lat po zakończeniu wojny, w maju 1955, Amerykanie, „świadomi niestosowności związanych z przejmowaniem niemieckich tajemnic przemysłowych”, zmusili Niemcy do podpisania „Porozumienia paryskiego” aby „zrzekli się wszelkich roszczeń lub sprzeciwów wobec działań alianckich w czasie okupacji”. Tak zwana „umowa” głosiła:
„Rząd federalny [niemiecki] nie będzie w przyszłości sprzeciwiał się środkom, które zostały lub zostaną podjęte w odniesieniu do niemieckiego majątku zagranicznego lub innego mienia, zajętego w celu naprawienia lub restytucji, lub w wyniku stanu wojny lub na podstawie umów zawartych lub do zawarcia przez Trzy Mocarstwa z jakimikolwiek innymi krajami sprzymierzonymi, krajami neutralnymi lub byłymi sojusznikami Niemiec”.
George napisał: „Z powyższego postanowienia jasno wynika, że alianci, głównie Stany Zjednoczone, nadal zachowują prawo do monitorowania niemieckiego przemysłu za pomocą programu podsłuchowego „Echelon” i innych agencji wywiadowczych, między innymi dla odbiorców z USA i Izraela.”
Zacofana Ameryka
Jak pisałem obszernie w innym miejscu i – jak zauważa Michaels w swoim artykule – Stany Zjednoczone nigdy nie były wielkim pretendentem, a tym bardziej liderem, w jakiejkolwiek innowacji naukowej lub przemysłowej, produkując głównie dobra konsumpcyjne niskiej jakości, które rzadko dorównywały nawet średniej innych krajów uprzemysłowionych i nigdy nie dorównywały najlepszym. Wielu Amerykanów sprzeciwi się tej kategoryzacji, ale okazuje się, że jest to prawda możliwa do udokumentowania i nie cierpiąca z powodu braku twardych dowodów. Produkcja wojenna w USA była godna uwagi ze względu na wielkość, podobnie jak towary konsumpcyjne w okresie przed- i powojennym, ale towary amerykańskie nigdy nie wyróżniały się jakością – z wyjątkiem umysłów Amerykanów. Michaels zauważył też, że nawet w czasie wojny Amerykanie nie produkowali niczego godnego podziwu, a nawet uwagi. Maszyna propagandowa tak przepisała historyczny zapis USA, że praktycznie żaden Amerykanin nie zdaje sobie sprawy z mdłych i przytłaczających prawd własnego narodu, z których większość została ostatecznie zainfekowana inspirowanym Disneyem, szowinistycznym bełkotem o amerykańskiej wyższości, wspieranym przez prawdziwie legendarny poziom ignorancji. Więcej o tym później.
W innym miejscu opisałem, że amerykańskie samochody były projektowane i sprzedawane przede wszystkim jako modne akcesoria, a nie maszyny transportowe, a ich samoloty i inne machiny wojenne cierpiały z powodu tych samych źle ukierunkowanych priorytetów i ogólnego braku umiejętności. Jednym z przykładów, które podałem, był „słynny na całym świecie” (dla Amerykanów) północnoamerykański myśliwiec P-51 Mustang, który „w pojedynkę ocalił całą Europę” (w umysłach Amerykanów) i „jest powszechnie uważany (przez Amerykanów) jako najlepszy tłokowy samolot myśliwski wszech czasów”. Przypomnijmy, że oryginalnym oznaczeniem tego samolotu był XP-78, nazwa, o której prawie nikt nigdy nie słyszał i nie bez powodu. Osiągi samolotu były co najmniej rozczarowujące, a dzięki amerykańskim silnikom Allison nie był bardziej przydatny w czasie wojny niż kosiarka do trawy. Dopiero doposażenie tego samolotu w brytyjski silnik Rolls-Royce Merlin dało mu wystarczającą prędkość i zasięg, aby był użyteczny, ale oryginalna wersja amerykańska nie znalazłaby się na liście 500 najlepszych przykładów przedwojennej amerykańskiej pomysłowości i innowacyjności, a także amerykańskiego szowinizmu i rewizjonizmu historycznego.
W międzyczasie, wbrew żarliwemu przekonaniu praktycznie wszystkich Amerykanów, mogliśmy odnotować obserwacje Michaelsa, że niemieccy naukowcy wykonali większość podstawowych prac związanych z cywilnymi powojennymi technologiami przemysłowymi. Jako jeden z przykładów zauważa on, że Niemcy „cieszyli się kolorową telewizją i kolorową fotografią dziesięć lat przed tym, zanim amerykańska publiczność mogła kupić swoje pierwsze czarno-białe zestawy”, a była to tylko jedna z wielu dziesiątek wynalazków, które Amerykanie teraz w niewytłumaczalny sposób przypisują sobie. Niemieccy naukowcy opracowali elektroniczne zegarki kwarcowe, technologię tranzystorową i półprzewodnikową, pierwsze programowalne komputery, przemysłową produkcję układów scalonych, procesy wytwarzania wyrobów syntetycznych, w tym paliw i smarów, syntetyczną mikę do produkcji stali, syntetyczne szafiry i inne kamienie szlachetne i wiele więcej. Jednym z godnych uwagi wyników było to, że to właśnie z tych kradzieży i późniejszych kradzieży w ramach programu Echelon Stany Zjednoczone objęły prowadzenie w produkcji półprzewodników. Bez masowych kradzieży niemieckich odkryć, nasz dzisiejszy świat wyglądałby zupełnie inaczej, a firmy takie jak Intel prawdopodobnie by nie istniały.
Inną ważną kwestią jest ten cytat z artykułu Michaelsa, odnoszący się do nagród Nobla, z których Amerykanie są dziś w sposób nieuzasadniony dumni:
„Nawet w czasie wojny Stany Zjednoczone nie były szczególnie znane z wielkich przełomów w czystej nauce lub innowacyjnych technologiach. Narodowa Fundacja Nauki ostro zwróciła uwagę rządu na ten deficyt amerykańskich zdolności w raporcie z 1946 r., wskazując między innymi, że do tej pory Stany Zjednoczone miały tylko czterech laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie chemii w porównaniu z 37 laureatami w Europie, ośmiu amerykańskich laureatów w dziedzinie fizyki do 39 w Europie i sześciu w medycynie, do 37 w Europie, które przyznano Niemcom i Austriakom”.
I to jest prawda o amerykańskich innowacjach i odkryciach naukowych. To wyłącznie z powodu masowej kradzieży niemieckiej własności intelektualnej, produktów i procesów po obu wojnach światowych oraz jednoczesnego odmowy Niemcom wykorzystania i uznania ich własnych wynalazków, odkrycia i nagrody Nobla zaczęły napływać do Ameryki. A gdyby tego było mało, praktycznie wszystkie te odkrycia i nagrody nie zostały dokonane ani przyznane „Amerykanom”, ale niemieckim i innym naukowcom, którzy przymusowo wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych po drugiej wojnie. Jak zauważyłem w innym miejscu, istnieje pokaźna dokumentacja z wielu badań, że nawet dzisiaj ponad 75% wszystkich odkryć i patentów jest zasługą chińskich, indyjskich i niemieckich naukowców mieszkających w USA. „Amerykanie”, kimkolwiek są, nadal nie wykazują żadnych innowacyjnych zdolności – nic się nie zmieniło w ciągu ostatnich 100 lat.
Wyniki i następstwa spinacza
Po tej ogromnej kradzieży i orgii grabieży, powojenne Niemcy musiały od nowa wymyślać swój świat. W obliczu wymuszonej światowej utraty naukowców, techników i rzemieślników poprzez rozproszenie i śmierć, jedyną użyteczną wiedzą, jaka pozostała w kraju, była ta, która pozostała we wspomnieniach tych niewielu naukowców, którzy wciąż przebywali w kraju. Co więcej, po wojnie Niemcy podlegały surowym ograniczeniom w zakresie badań, rozwoju, patentów i marketingu. Gdy wszystkie niemieckie powojenne wynalazki zostały doraźnie skonfiskowane i opatentowane głównie przez firmy amerykańskie, głównie dzięki szpiegostwu sponsorowanemu przez rząd USA, badania w Niemczech – jak można było się spodziewać – utkwiły niemal w martwym punkcie. Ponieważ Niemcy nie miały możliwości finansowania badań długoterminowych, a w każdym razie były pozbawione wszelkiej przyszłej korzyści z wyników takich badań, nie możemy się dziwić pewnemu opóźnieniu w entuzjazmie. Następnie, aby wbić ostatni gwóźdź do trumny, rząd USA zaoferował atrakcyjne możliwości badawcze wszystkim kompetentnym niemieckim naukowcom, w tym nowym absolwentom, co spowodowało zalew najlepszych niemieckich umysłów emigrujących do USA w poszukiwaniu możliwości. Project Paperclip w końcu zaprzestał ostentacyjnej publicznej kontynuacji po gorzkim proteście Niemiec Zachodnich, że te amerykańskie programy – Paperclip i Echelon – „pozbawiły Niemcy wszystkich ich umiejętności naukowych”.
Gdyby nie Operacja Paperclip i sprowadzenie kilkudziesięciu tysięcy niemieckich i japońskich naukowców, USA prawdopodobnie nie przejęłyby przewodnictwa w rozwoju czegokolwiek. Tylko dzięki połączeniu tych wszystkich sił, Stany Zjednoczone prosperowały w rozwoju naukowym po wojnie i tylko te wcześniejsze wydarzenia spowodowały, że wielka zmiana Nagród Nobla nagle została przyznana tak zwanym „Amerykanom”. Bez tej masowej, wskutek zrzeczenia się praw własności intelektualnej, patentów i know-how, kradzieży milionów książek i dokumentów stanowiących cały historyczny zapis niemieckich wynalazków oraz przymusowego transferu dziesiątek tysięcy najbardziej kompetentnych naukowców, Stany Zjednoczone byłyby niczym. Dla dzisiejszych Amerykanów narzekanie na kradzież amerykańskich tajemnic handlowych lub kopiowanie amerykańskich praw własności intelektualnej jest hipokryzją tak nieprzyzwoitą, że uzasadnia karę śmierci.
Operacja Spinacz tak naprawdę nigdy się nie skończyła, w żadnej formie. Nawet dzisiaj imigracja naukowa jest małym, ale skoncentrowanym obszarem kolonizacji gospodarczej praktykowanej przez USA, drapieżnej polityki imigracyjnej istniejącej od końca II wojny światowej, mającej na celu odessanie i skupienie najlepszych i najzdolniejszych ludzi – i gotówki – z obu rozwiniętych i rozwijających się narodów. Programy przedstawione w hojnych humanistycznych kategoriach, tak naprawdę funkcjonują jako kolejne narzędzie kolonizacji.
Naukowcy i badacze brylujący wśród krajów zachodnich mogą nie przynosić żadnych korzyści ani strat netto dla żadnego kraju, ale wyłożenie czerwonego dywanu przed błyskotliwymi i bogatymi w krajach rozwijających się nie jest ani przypadkowe, ani dobroczynne i pociąga za sobą wielkie straty dla tych narodów, ponieważ ich najmniej stać na ten odpływ. Może być prawdą, że wielu z tych migrantów miałoby niewielkie możliwości kontynuowania badań lub innej pracy w swoich krajach ojczystych, ale fakt ten służy jedynie jako iluzja maskująca większą rzeczywistość. Ta emigracja na zawsze usuwa potencjalny wkład tych ludzi w rozwój krajowy, jakkolwiek niewielki by on nie był, i trwale przenosi ten wkład do Stanów Zjednoczonych, tym samym zwiększając – i służąc utrzymaniu – dysproporcji dochodów między bogatymi i biednymi narodami. W rzeczywistości, chociaż może być prawdą, że ci emigranci niewiele osiągnęliby w kraju, równie prawdą jest, że bez nich Stany Zjednoczone również niewiele by osiągnęły, a dysproporcja ekonomiczna nie zwiększyłaby się. Może być prawdą, że wielu emigrantów do USA czuje wdzięczność za możliwość rozwoju kariery, ale to z punktu widzenia amerykańskiego indywidualizmu, który ignoruje większe straty społeczne.
Napis na Statui Wolności w Nowym Jorku: „Daj mi swoich zmęczonych, biednych, twoje skulone masy pragnące swobodnie oddychać, nieszczęsne śmieci waszego tętniącego życiem brzegu” – to po prostu bzdura na rzecz dobrego samopoczucia dla kart okolicznościowych Hallmark, które nigdy nie miały w sobie prawdy. Nie ma dziś „nędznych śmieci” docierających do amerykańskich wybrzeży i nie było ich od dawna. Mile widziani są tylko bogaci i utalentowani. Amerykanom wyprano mózgi, aby uwierzyli, że ich kraj jest najbogatszy, ponieważ są najlepsi i najbystrzejsi, ale to nigdy nie było prawdą. Przez tysiąclecia Chiny były światowym liderem w wynalazkach, odkryciach i innowacjach, a ostatnio kraje takie jak Niemcy i Japonia konsekwentnie przewyższały Stany Zjednoczone w prawie każdej dziedzinie, z wyjątkiem broni wojennej i oszukańczej bankowości. Jest faktem popartym przytłaczającą dokumentacją, że prawie wszystko, co USA uważa za swoje, zostało komuś skradzione, a conie zostało skradzione, zostało wymyślone przez ludzi wywiezionych do USA.
Zwycięzcą „Olimpiady Kopiowania” jest:
Jest jeszcze jeden czynnik, który w znacznym stopniu przyczynił się do bogactwa dzisiejszej Ameryki, który amerykańskie podręczniki historii wydają się pomijać. Amerykański rząd i korporacje produkują dziś tomy propagandy oskarżając Chiny o kopiowanie amerykańskich produktów lub pomysłów, o brak szacunku dla amerykańskiego IP, ale Amerykanie nie są w stanie krytykować nikogo za kopiowanie produktów lub kradzież IP, ponieważ przez 200 lat lub więcej byli światowymi mistrzami kradzieży IP i piractwa produktowego.
Przez większość istnienia narodu amerykańskiego firmy swobodnie i bez rekompensaty kopiowały wszystko, co powstało w Europie. Nie tylko swobodnie kopiowali, ale rząd USA wzniósł niemożliwie wysokie bariery celne przeciwko zagranicznym produktom, tak że oryginały z Europy były zbyt drogie, by sprzedawać je w Ameryce, podczas gdy producenci lokalnych kopii oczywiście kwitli. Rząd USA często oferował bardzo wysokie nagrody – tak samo jak zarobki z kilku wcieleń każdemu, kto potrafił ukraść i skopiować zagraniczną technologię, jak to miało miejsce w przypadku maszyn tkackich, które przez stulecie były podstawą brytyjskiego przemysłu. Kiedy wielki Amerykanin Thomas Jefferson był ambasadorem USA we Francji, spiskował, aby ukraść i przemycić z Włoch szczep „cudownego ryżu”, którego eksport i sprzedaż obcokrajowcom zakazano. Jefferson był odważnym człowiekiem, ponieważ pomimo jego immunitetu dyplomatycznego kradzież była karana śmiercią, gdyby został złapany. Tak było prawie ze wszystkim. Wielu angielskich autorów rozpaczało nad sprzedażą swoich popularnych dzieł pisanych w Stanach Zjednoczonych ze względu na przepisy importowe i wysokie cła, ale podczas podróży do Ameryki byli bardziej niż zaskoczeni, gdy odkryli, że ich książki są szeroko dostępne w księgarniach na całym świecie. Kiedy Charles Dickens odkrył skalę piractwa swoich dzieł w Stanach Zjednoczonych, napisał książkę potępiającą Amerykanów jako złodziei, która została natychmiast spiratowana i wystawiona na sprzedaż w całych Stanach Zjednoczonych.
Przez większość 200 lat Stany Zjednoczone ignorowały własność intelektualną, patenty, prawa autorskie jakiejkolwiek osoby lub firmy w każdym kraju. Dopiero stosunkowo niedawno Amerykanie przestali kopiować, i to tylko dlatego, że niewiele zostało do skopiowania. Ale teraz, gdy te amerykańskie firmy są wreszcie w stanie tworzyć własne projekty i produkty, nagle „zdobyły się na religię” i stały się świętoszkowato zaborcze, potępiając innych za dokładnie to samo, co robili tak swobodnie przez tak długi czas. Amerykanie mają bardzo wybiórcze wspomnienia, wykazujące wielką łatwość w zapominaniu o własnych grzechach, ale nie mają widocznych problemów z pamiętaniem – i gadaniem – o twoich. Pewien amerykański felietonista napisał, że gdyby to Europa lub Azja wyprodukowały wszystkie te hollywoodzkie filmy, Stany Zjednoczone bardzo szybko znalazłyby sposób na ich reprodukcję w domu bez płacenia tantiem lub uznawania jakichkolwiek praw własności intelektualnej. Istnieje wiele dowodów na to, że nawet dzisiaj Stany Zjednoczone będą swobodnie kopiować wszystko, czego zapragną, jednocześnie ignorując roszczenia innych krajów do praw autorskich lub patentów.
Stephen Mihm napisał znakomitą książkę zatytułowaną „A Nation of Outlaws”(22) , w której szczegółowo omawia 200 lat amerykańskich naruszeń patentów i praw autorskich oraz powszechną kradzież własności intelektualnej. Wnikliwie rozpoznaje „szybką i luźną markę handlową” jako po prostu etap w rozwoju narodu, etap, którego Stany Zjednoczone doświadczyły w taki sam sposób, jak Japonia 30 lat temu, a Chiny robią to dzisiaj. Dopiero moralistyczne chrześcijaństwo przenikające amerykańskie społeczeństwo skłania Amerykanów do potępienia dzisiaj Chin za coś, co zrobili tak chętnie nie tak wiele lat temu i co robią do dziś. W rzeczywistości Stany Zjednoczone były zdecydowanie najbardziej bezczelnym złodziejem ze wszystkich narodów w historii świata.
Jest to kolejny z głównych powodów, dla których Stany Zjednoczone stały się bogatym narodem – ponieważ przez ponad dwa stulecia kopiowały, kradły lub przejęły siłą większość wynalazków, receptur, patentów i procesów na świecie, jednocześnie odmawiając zezwolenia na import na jakichkolwiek rozsądnych lub uczciwych warunkach, umożliwiając tym samym Ameryce i jej korporacjom prosperowanie kosztem świata. Nie ma z czego być dumnym, jeśli chodzi o wynalazczość czy innowacyjność Ameryki. Niewielu Amerykanów jest dziś świadomych tej części historii ich narodu, ponieważ większość sprawców już nie żyje, a ich podręczniki historii zostały ładnie odkażone – oczyszczone ze wszystkich faktów dotyczących piractwa, przymusowej kradzieży i brudnych sztuczek, które są tak ważną częścią amerykańskiego dziedzictwa.
Amerykańskie media nieustannie oskarżają Chińczyków o używanie kopiowanego lub nielicencjonowanego amerykańskiego oprogramowania, ale chociaż niektóre twierdzenia były bez wątpienia uzasadnione, obraz Ameryki jako siedliska moralności, podczas gdy reszta świata składa się ze złodziei, jest oczywiście fałszywy. Kopiowanie oprogramowania powstało w Stanach Zjednoczonych, a nie w Chinach, i mogę zeznać, że nielicencjonowane oprogramowanie komercyjne zawsze było szeroko stosowane przez korporacje i rządy w Ameryce Północnej. Microsoft i wiele innych firm miało ten problem nawet w przypadku wielu oddziałów rządu USA i wojska oraz amerykańskich korporacji różnej wielkości, które instalowały dziesiątki tysięcy kopii nielicencjonowanego oprogramowania bez ponoszenia opłat licencyjnych. Amerykańskie media ignorują te historie, woląc pisać o Chinach. Jako jeden z wielu przykładów, w listopadzie 2013 r. amerykańska firma Apptricity planowała pozwać rząd USA o prawie 250 milionów dolarów za nielicencjonowane kopiowanie i instalację oprogramowania firmy. Apptricity dostarcza armii amerykańskiej oprogramowanie logistyczne służące do śledzenia lokalizacji żołnierzy i misje transportowych.(23) Opłaty licencyjne wynoszą 1,35 miliona dolarów za instalację na każdym serwerze i kolejne 5000 dolarów za komputer korzystający z oprogramowania. Ale wygląda na to, że rząd USA zainstalował to oprogramowanie na prawie 100 serwerach i prawie 10 000 pojedynczych komputerach, nie informując o tym firmy i nie płacąc niezbędnych opłat licencyjnych, i robił to od ponad dziesięciu lat. Całkowita strata firmy w samych opłatach wyniosła prawie 250 milionów dolarów. Według firmy „Jak w każdym innym znanym temacie, amerykańskie deklaracje wyższości moralnej są tylko hipokryzją”. Co jeszcze można powiedzieć?
Co więcej, Amerykanie nie wstydzą się przypisywać sobie zasług za cudze wynalazki. Istnieją setki przykładów, z których aktualnym jest wojskowy samolot stealth, z którego Amerykanie są tak najwyraźniej dumni i do którego wielokrotnie odwołują się jako dowód ich wyjątkowych zdolności innowacyjnych. Ale technologia stealth to jeszcze jedna rzecz, którą ukradli Amerykanie – w tym przypadku z Niemiec. Pod koniec II wojny światowej wojska amerykańskie przybyły do Berlina na długo przed innymi siłami alianckimi i nie tracąc czasu plądrowały kraj ze wszystkich tajemnic handlowych i wojskowych. Zanim alianci przybyli do Berlina, wojsko i rząd USA spakowały i wysłały do domu ponad 1600 ton dokumentów dotyczących nauki i fizyki, energii jądrowej, niezliczonych patentów i procesów handlowych oraz badań niemieckiego wojska nad technologią samolotów stealth. Amerykańskie samoloty stealth są dziś wirtualną kopią tego, co Niemcy zaprojektowali i wynaleźli 70 lat temu, od kształtu i konfiguracji kadłuba, po powłoki, rozmieszczenie silników, wszystko. Silniki są oczywiście nowoczesne i inne, ale cała nauka i technologia oraz większość know-how została po prostu skradziona z Niemiec.
Podobnie odrzutowiec F-86 Sabre został zbudowany przy użyciu zasad projektowych wykradzionych z niemieckich badań aerodynamicznych. To niemieckie IP, a nie amerykańska wynalazczość, pozwoliły Amerykanom pochwalić się tym słynnym samolotem, który od lat utrzymuje światowe rekordy prędkości. Ponadto znaczna część obecnej amerykańskiej technologii lotniczej została zaczerpnięta z kanadyjskiego Avro Arrow, który był pierwszym naddźwiękowym samolotem tego typu. Wielu Amerykanów dzisiaj twierdzi, że część tej technologii była amerykańska, ale prawda jest taka, że Kanadyjczycy w tamtym czasie nie mieli tuneli aerodynamicznych i zakontraktowali testy aerodynamiczne w USA, po czym Amerykanie skopiowali – i ukradli – wszystko.
Cały amerykański program kosmiczny wynikał z informacji skradzionych z Niemiec oraz z powojennego importu tysięcy Niemców, z których wielu było znanymi zbrodniarzami wojennymi. Werner von Braun i niezliczeni ludzie tacy jak on, którzy wynaleźli całą niemiecką technologię rakietową, zostali sprowadzeni do USA z całą swoją wiedzą o rakietach, aby pomóc przenieść Amerykę w kosmos. Prawdą jest, że USA nigdy nie poradziłyby sobie z żadnym z tych wyczynów bez technologii i know-how skradzionego z Niemiec. Amerykańska wynalazczość to przede wszystkim szowinistyczny mit stworzony przez amerykańską machinę propagandową.
Stany Zjednoczone zrobiły to samo z Niemcami po I wojnie światowej. W ramach warunków kapitulacji określonych w traktacie wersalskim, Niemcy zostały zmuszone do przekazania USA wszystkich swoich patentów w każdej dziedzinie komercyjnej i wojskowej, od tkanin po atramenty drukarskie, od rakiet i pocisków po czołgi i pojazdy. Wiele ze wszystkiego, co Niemcy wiedzieli, projektowali, tworzyli do tego czasu, zostało przekazane amerykańskim korporacjom wojskowym i handlowym. Niezliczone niemieckie patenty, w tym tak powszechne jak Bayer Aspirin, zostały przejęte przez Amerykanów. Jest to kopiowanie i kradzież – przy użyciu siły militarnej – na wielką skalę, której nigdy wcześniej nie widział żaden kraj. Stany Zjednoczone zrobiły to samo po upadku byłego Związku Radzieckiego, zbliżając się do byłych sowieckich krajów satelickich jako towarzyszy broni w celu grabieży wszystkiego, co jest dostępne, zwłaszcza wszystkiego, co ma wartość militarną.
Przykładem z innej kategorii jest lek przeciwwirusowy Tamiflu, kontrolujący rozprzestrzenianie się grypy, opatentowany przez Hoffmana LaRoche. Aktywny składnik Tamiflu jest pozyskiwany z anyżu gwiazdkowatego, który rósł tylko w Chinach i był tam używany przez kilka tysięcy lat jako recepta TCM. Było wielu niezadowolonych ludzi z tym patentem farmaceutycznym, ponieważ uznano, że skutecznie wkracza on do Chin, kopiując chińskie lekarstwo i roszcząc sobie do niego prawa na całym świecie. Tak samo było z efedryną, lekiem roślinnym, obecnie szeroko stosowanym w leczeniu przeziębień, który był powszechny w Chinach od wielu stuleci i dopiero niedawno wprowadzony na Zachód, ale teraz opatentowany przez zachodnie firmy farmaceutyczne.
Coca-Cola, pierwotnie nazywana Kola Coca, została wynaleziona ponad 140 lat temu w małym hiszpańskim miasteczku. (24)Twórcy receptury najlepiej sprzedającego się na świecie napoju bezalkoholowego zostali oszukani, co do własności i miliardów dolarów. Proces ten był wówczas dobrze strzeżoną tajemnicą i szybko stał się produktem światowej sławy, wygrywającym dziesiątki międzynarodowych złotych medali i innych nagród. Niestety, Bautista Aparici, jeden z założycieli firmy, wziął udział w targach w Filadelfii i dał próbkę i krótki opis procesu poznanemu Amerykaninowi, a niedługo później amerykański farmaceuta John Pemberton zmienił nazwę na Coca – Cola i opatentował produkt i proces a rząd USA odmawia uznania oryginalnego hiszpańskiego patentu. Oficjalna historia głosi, że napój ten został „wynaleziony przez dr Johna Smitha Pembertona 8 maja 1886 r. w Atlancie w stanie Georgia” w USA i został nazwany Coca-Cola, ponieważ w tym czasie zawierał ekstrakty z liści Coca i Kola, orzechów i że księgowy firmy zmienił nazwę napoju, ponieważ sądził, że dwa „C” będą wyglądać lepiej w reklamie. Nic z tego nie jest prawdą. Napój rzeczywiście zrobiono z orzechów kola i liści koki, ale nowa nazwa była tanią próbą wyróżnienia się po tym, jak Pemberton ukradł i opatentował oryginalną formułę. Wszystkie historie o tym, jak Pemberton wymyślił tajną formułę Coca-Coli w swoim laboratorium, są sfabrykowane nonsensem, a strona internetowa firmy jest sprytnie zaprojektowana, aby odświeżyć wczesną historię napoju i uniknąć ujawnienia prawdy. Magazyn Beverage World wydał specjalne wydanie upamiętniające setną (amerykańską) rocznicę Coca-Coli, twierdząc, że Coca-Cola jest „całkowicie amerykańskim produktem zrodzonym z solidnej idei, pielęgnowanej przez ostatnie stulecie kreatywnym myśleniem i odważnym podejmowaniem decyzji, i zawsze dużo dobrej, staromodnej, ciężkiej pracy. Tak właśnie powinno to być – po amerykańsku”. Ale nie na dłuższą metę. Coca-Cola to tylko jeden z setek produktów, które Amerykanie ukradli i opatentowali przy pełnej ochronie ich sądów działających pod specyficznie amerykańską definicją „rządów prawa”.
Nike to kolejna znana amerykańska marka, której przeszłość została powielona, oparta na podobnym sposobie kradzieży IP, co Coca-Cola, i korzystająca w równym stopniu z amerykańskiego rządu i wymiaru sprawiedliwości. Opublikowany szum wokół Nike opowiada historię Billa Bowermana i Phila Knighta, którzy rozpoczęli swoją historię od szmat do bogactwa, od sprzedaży butów sportowych z bagażnika samochodu, ale ostatecznie zgromadzili miliardy przychodów, ponieważ byli Amerykanami – innowacyjnymi, kreatywnymi, zaradnymi i przedsiębiorczymi. Ale w rzeczywistości byli tylko złodziejami, którzy ukradli szalenie popularny produkt japońskiej firmie i sprzedali go pod własną nazwą. Oto historia: Phil Knight był biegaczem na Uniwersytecie w Oregonie, a jego trenerem był Bill Bowerman, obaj szukali lepszej jakości butów do biegania. Knight był na wycieczce po Japonii, szukając sposobu na uniknięcie pracy zarobkowej, kiedy odkrył buty do biegania Onitsuka Tiger, produkt znacznie lepszy od wszystkiego, co było wówczas dostępne w USA. Knight, bez widocznych referencji poza godną zaufania śmiałością i pewną wiedzą na temat biegania, przedstawił się Onitsuce jako przedstawiciel dużej amerykańskiej firmy, która zamierzała importować buty sportowe i przekonał kierownictwo firmy, że jest legalny. Knight i Bowerman pożyczyli trochę pieniędzy i złożyli zamówienie o wartości 8 000 USD, które szybko się wyprzedało a proces się powtarzał. Obaj mężczyźni zaczęli sprzedawać projekty jako własne i ostatecznie wykorzystali swoje zyski i kredyty, aby skopiować i wyprodukować projekty Onitsuki dla siebie w USA. Dyrektor firmy Onitsuka, podczas niespodziewanej wizyty w Stanach Zjednoczonych i siedzibie Nike sam był zaskoczony, gdy odkrył w magazynie projekty swojej firmy z amerykańską marką. Oczywiście wywiązała się ważna sprawa sądowa, w której sądy amerykańskie, zawsze zaangażowane w uczciwą grę i religijnie przestrzegające zasad prawa, orzekły, że Knight i Bowerman nie popełnili błędu i że obie firmy mogą „dzielić się” patentami, własnością intelektualną i marką. (25) Gdyby sądy amerykańskie pełniły swoją funkcję w sposób odpowiedzialny i etyczny, Nike z pewnością zniknęłoby w jednej chwili, ponieważ tylko popularność stylów Onitsuki utrzymywała przedsiębiorstwo przy życiu. Bez tego Knight i Bowerman mieli niewiele więcej do sprzedania, a słuszne orzeczenie sądu doprowadziłoby ich do ubóstwa. Ta historia jest typowa, ponieważ prawie nie ma przykładów sądów amerykańskich wydających sprawiedliwe wyroki przeciwko Amerykanom na korzyść obcokrajowców, a nieliczne przypadki, które mógłbym wymienić po jednej stronie tego ogrodzenia, zostałyby zneutralizowane setkami przykładów po drugiej stronie. Przykład czyszczonej narracji. Nike zwykle nie wspomina o Onitsuce, a jeśli tak jest, po prostu stwierdza, że związek „zaczął się psuć” lub „ostatecznie się rozpadł”, nie podając żadnych szczegółów. W tej historii jest wiele drobnych szczegółów, ale istotą jest to, że Nike po prostu skopiował i ukradł wspaniałe projekty i produkcję Onitsuki, a rząd USA i sądy chroniły je.
Amerykańskie firmy nie zawsze kradły z Europy czy Azji; czasami okradały się nawzajem. Dzisiejszy Microsoft mógłby być tylko niewielkim graczem, gdyby Bill Gates nie ukradł bezpośrednio koncepcji „okien” i myszy od Apple i nie miał wystarczającego wsparcia finansowego, aby zapłacić za spory sądowe, dopóki firma Apple nie została ostatecznie zmielona i przegrana. Kodak i Polaroid mogą być amerykańskimi firmami, ale ich IP było praktycznie w całości niemieckie. Bez tych kradzieży IP mogliby zniknąć całe pokolenia temu. Uważam, że Intel również odniósł ogromne korzyści z niemieckich badań nad półprzewodnikami. Amerykańscy producenci samolotów, tacy jak Boeing, również zawdzięczają dużą część swojego istnienia skradzionej niemieckiej własności intelektualnej. Co ciekawe, amerykańscy producenci samochodów byli tak zajęci sprzedażą modnych akcesoriów, że nawet nie przyszło im do głowy, aby ukraść zagraniczne IP, dopóki nie było za późno. Podobnie IBM jest powszechnie uznawany za wynalazcę pierwszego komputera w USA, ale to też nie jest prawdą. IBM wziął wynalazki dr Hermanna Holleritha, który był pracownikiem rządu USA i którego wynalazki były w domenie publicznej. IBM ukrył je w niezliczonych patentach „w celu zniszczenia konkurencji poprzez ograniczenie podaży i kontrolowanie ceny”. Jako rodzaj medalu za jego drapieżne zachowanie, Departament Sprawiedliwości USA wydał raport, w którym nazwał IBM „międzynarodowym potworem”. To nie jest referencja, jakiej oczekiwałaby szanująca się firma. W każdym razie, jak szczegółowo opisano w innym miejscu, działające komputery cyfrowe zostały zbudowane w Niemczech na długo przed ich odkryciem przez IBM. Istnieją dziesiątki takich historii, o amerykańskich firmach czczonych przez Amerykanów i wykorzystywanych jako dowód amerykańskiej przedsiębiorczości i innowacji oraz dowód na to, że Stany Zjednoczone są światową kolebką możliwości, a prawie wszystkie z nich to historie oparte na kłamstwach, w których praktycznie w każdym przypadku amerykańska firma po prostu ukradła produkty, patenty, procesy i prawa własności innej firmy i była chroniona przed sankcjami sądów krajowych. Kiedy Amerykanie oskarżają dziś firmy z innych krajów o kradzież ich własności intelektualnej, jest to skrajnie wyrafinowana hipokryzja.
Pomimo całego obłudnego szumu, jaki robi się dziś na temat Chin, Stany Zjednoczone nadal są jednym z najgorszych na świecie gwałcicieli IP, ustanawiając własne zasady z korzyścią dla amerykańskich korporacji i uparcie ignorując ustawodawstwo i praktyki IP innych narodów. Amerykanie mniej lub bardziej wymyślili reklamę marki i zazdrośnie strzegą swoich marek, ale istnieją całe kategorie znanych nazw, produktów i zastrzeżonych procesów pochodzących z innych krajów, których Amerykanie nie uznają, mimo że są w pełni chronieni w pozostałych 96% świata. To nie są niedopatrzenia; rząd USA celowo ustanawia własne zasady dotyczące tego, jakie rodzaje własności intelektualnej będzie szanować, a które będzie ignorować, przy czym zasady te zawsze mają na celu przynoszenie korzyści tylko firmom amerykańskim. Wszelkie IP, które nie pasują do ideologii politycznej i handlowej USA, będą po prostu ignorowane. Te nazwy i procesy były chronione przez prawa i traktaty we wszystkich krajach rozwiniętych i najbardziej nierozwiniętych przez ponad 100 lat – z wyjątkiem Amerykanów, którzy stanowczo odmawiają podpisania pomimo wielokrotnych próśb sprzed ponad wieku. Do produktów tych należą francuski szampan i koniak, wino Burgundia, Rodan i Chablis, włoskie Chianti, portugalski port i Madera, hiszpańskie sherry i węgierski tokaj. Należą do nich japońska wołowina Kobe i włoski parmezan oraz oczywiście oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia. Istnieje ponad 600 wyspecjalizowanych zarejestrowanych marek, w odniesieniu do których Stany Zjednoczone zezwalają swoim korporacjom na naruszanie wszystkich międzynarodowych praw autorskich i nielegalne czerpanie zysków z wykorzystywania znanych nazwisk. Szampan – zarówno według prawa francuskiego, jak i międzynarodowego – to nazwa, którą można zastosować tylko do wina wyprodukowanego określoną metodą w regionie Szampanii we Francji. Ale nie według Stanów Zjednoczonych, których winiarze z radością sprzedają amerykańskie „szampany”, wyraźnie naruszając swoje własne standardy i prawo międzynarodowe. Z drugiej strony każdy, kto drukuje „Florida Orange Juice” na produkcie, który nie pochodzi z Florydy, odczuje pełną moc amerykańskiego prawa. Patenty europejskie na wino lub ser nie są ważne w USA. Amerykanie są niczym innym jak hipokryzją.
Jednym z najsłynniejszych serów na świecie jest Parmigiano (Parmesan), z regionu Parmy we Włoszech. Ser, krowy, składniki, metody i procesy, a nawet pasza dla zwierząt są opatentowane, oznaczone znakiem towarowym, zarejestrowane i chronione prawem włoskim i międzynarodowym – z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych. Amerykańskie firmy produkują żałośnie niespełniającą norm wersję tego sera i reklamują go jako „oryginalny”, podczas gdy tak nie jest, a ich naruszenia są chronione przez własny rząd. W rzeczywistości większość serów sprzedawanych w USA to w większości zafałszowane śmieci, a wiele z nich w ogóle nie zawiera sera. Bloomberg przeprowadził niedawno badanie tartych serów, a wiele marek, w tym Kraft, przetestowano pod kątem wysokiej zawartości celulozy – sera wykonanego z drewna. Odpowiedź Krafta: Michael Mullen, rzecznik Kraft, powiedział: „Jesteśmy zaangażowani w jakość naszych produktów”. Dobrze, Michael, ale czy chciałbyś wyjaśnić drewno w twoim serze, czy też celuloza jest częścią twojego zobowiązania do jakości? Jedna firma, której sery zostały przetestowane pod kątem wysokiej zawartości celulozy, powiedziała: „Jesteśmy głęboko przekonani, że w naszym serze nie ma celulozy”. Co to znaczy: „mocno wierzymy”? Zrobiłeś ser, więc jak możesz nie wiedzieć, co w nim jest? To nie jest jak religia, w której uratuje cię wiara. Wysoka zawartość pulpy drzewnej mówi: „Uważamy, że test mógł dać fałszywie pozytywny wynik”. W rzeczywistości amerykański ser imitujący zawiera celulozę z amerykańskich drzew i resztki odpadków i skrawki innych tanich, podrabianych amerykańskich serów. Ale American Cheese Association mówi nam: „Właściwość naszych produktów mlecznych jest cenną częścią naszej historii”. W doniesieniu medialnym napisano – co wręcz niewiarygodne – że „[amerykańscy] dostawcy parmezanu źle etykietowali produkty, napełniając je „zbyt dużą ilością celulozy”, wytworzoną z pulpy drzewnej, zamiast używać tańszego sera cheddar”. „Za dużo” celulozy? Może wszystko powyżej zera było za dużo, ale to jest Ameryka, a tutaj jest inaczej. Czyli prawdziwy włoski ser parmezan, wytwarzany w Wisconsin z pulpy drzewnej z drzew Idaho. Tutaj nie ma problemów z IP. I nie ma fałszowania żywności, jakie mamy w Chinach.
Oliwa z oliwek to jeden z kulinarnych przysmaków świata, od wieków produkowanyw Europie Południowej i na Bliskim Wschodzie, w procesach, które od dawna zapewniają najlepszy produkt. Najcenniejsza oliwa, którą nazywamy „Oliwa z Oliwek Dziewiczych” lub „Oliwa Z Oliwek Z Oliwek Extra-Virgin” jest wytwarzana przez delikatne fizyczne tłoczenie oliwek na zimno w specyficzny sposób. Olej, który wypływa z tego „pierwszego tłoczenia” jest raczej gęstszy, ma ciemnozielony kolor, jest najbardziej aromatyczny i smaczny, a także najzdrowszy. Kolejne tłoczenia dają cieńszy i coraz jaśniejszy olej. Kolejne tłoczenia, zwykle wykonywane przy pomocy pary, aby wycisnąć każdą kroplę tego oleju, są jeszcze cieńsze, a kolor zmniejsza się od średniego do jasnożółtego, a ostatecznie do prawie przejrzystego. Każde kolejne tłoczenie daje oliwę, która jest raczej mniej wartościowa niż poprzednia, więc możliwość twierdzenia, że jest to „Oliwa z Oliwek z Dziewiczych” wiąże się ze znaczną premią finansową.
Ale tutaj też USA mają swoje własne zasady. „Stare europejskie sposoby nie są wydajne”, więc Amerykanie wymyślili własne metody pozyskiwania tej oliwy, z których żadna nie spełnia międzynarodowych standardów. Co więcej, amerykańskie gatunki oliwek, uprawiane w klimacie niespecjalnie dostosowanym do tego owocu, wytwarzają jedynie żółty olej, który nie ma nic takiego jak atrakcyjny kolor, zapach i właściwości zdrowotne najlepszych europejskich olejów. Dlatego Amerykanie tworzą propagandę, że „kolor nie ma znaczenia” w oliwie z oliwek i że ich procesy są lepsze od wszystkich innych, i swobodnie sprzedają oliwę niespełniającą norm, która nie jest ani „dziewiczna”, ani „oliwkowa”, często mieszana z gorszymi i resztkami warzyw lub olejów z nasion. W rezultacie kupując „Virgin Olive Oil” w Europie lub na Bliskim Wschodzie, otrzymujemy oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia. W USA wiemy tylko, że kupujemy podróbkę niespełniającą norm. Zdając sobie sprawę, że wielu ludzi odmawia przyjęcia propagandy „nieistotnego koloru”, amerykańscy producenci butelkują oliwę z oliwek w ciemnozielone szklane butelki, co oczywiście uniemożliwia dokładne sprawdzenie, co się kupuje. Amerykańska historia głosi, że ciemne szkło – zawsze zielone, podobnie jak kolor oliwy „Virgin” – ma chronić olej przed niszczącym działaniem promieni słonecznych. Z pewnością gdzieś myślącym ludziom musi przyjść do głowy, że oleje do gotowania i sałatki są zwykle przechowywane w ciemnej szafce kuchennej i rzadko zostawiane na parkingu w pełni wystawione na oślepiające słońce, a zatem tak naprawdę nie wymagają ochrony przed światłem słonecznym. Ale to jest Ameryka i może tu jest inaczej.
To ważny temat, więc oto nie moja opinia. Skopiowałem tę część artykułu ze strony internetowej kilka lat temu i nie mogę teraz znaleźć źródła. Być może uda mi się to poprawić i właściwie zaliczyć autora w innym druku. Tytuł artykułu brzmiał „Co powinieneś wiedzieć – oliwa z oliwek”. Oto streszczenie treści:
Oliwa z oliwek jest jednym z najzdrowszych olejów kuchennych, ponieważ zawiera mnóstwo składników odżywczych i przeciwutleniaczy. Liczne badania dostarczają dowodów na zdolność oliwek do zapobiegania chorobom i promowania dobrego samopoczucia. Możesz użyć oliwy z oliwek do smażenia chińskich potraw, tak jak każdego innego oleju roślinnego. Do smażenia najlepiej używać tańszych gatunków (jaśniejszy kolor) i nie marnować drogiego oleju tylko do smażenia.
Kiedy świeże oliwki są zbierane z drzew, umieszcza się je w pojemnikach i poddaje krótkotrwałemu, ale silnemu ciśnieniu, bez ogrzewania, a pierwszy przepływ oliwy nazywa się „Oliwa z Dziewiczych Oliwek”. Zwykle ma kolor zielony, im ciemniejszy, tym lepiej. Olej „Extra-Virgin” ma niższą zawartość kwasu i ma najlepszy smak i aromat ze wszystkich olejów z pierwszego tłoczenia. Ponieważ oliwki podlegają zwiększanemu ciśnieniu i ogrzewaniu gorącej wody i pary, a nawet rozpuszczalników chemicznych, aby usunąć wszelkie ślady oliwy z oliwek, kolor staje się jaśniejszy, od zielonego do żółtego do białego, a smak i aromat całkowicie znikają. Europejskie metody tłoczenia oliwy z oliwek są lepsze od procesów wirowania stosowanych w USA, które są nastawione na niedrogą produkcję wielkoseryjną, ale publikacje amerykańskie bronią metod amerykańskich i dyskredytują wszystkie inne. Amerykańska oliwa z oliwek jest prawie zawsze albo nielegalnie mieszana z tańszymi olejami, takimi jak olej sojowy lub orzechowy, albo jest rażąco poniżej normy, wytwarzana z przejrzałych lub gnijących oliwek. Biedniejsze odmiany białe lub jasnożółte są często barwione sokiem z pokruszonej natki pietruszki lub innego zielonego warzywa, aby uzyskać ciemniejszą zieleń i uznać olej za droższy gatunek. A wraz z rosnącym zapotrzebowaniem na oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia, producenci i sprzedawcy określają teraz oliwy z oliwek gorszej jakości jako ekstra z pierwszego tłoczenia. W jednym z ostatnich badań w USA 70% wszystkich tak zwanych „dziewiczych” lub „ekstra dziewiczych” oliw z oliwek było fałszywych. W każdym razie Stany Zjednoczone nie są członkiem Międzynarodowej Rady ds. Oliwy z Oliwek, a więc nie mają żadnych ograniczeń dotyczących etykiet ani oświadczeń dotyczących jakości. Do produkcji amerykańskiej smar samochodowy może być legalnie butelkowany i oznaczony jako „Extra Virgin”.
Trudno jest uzyskać dokładne informacje na temat oliwy z oliwek poza krajami europejskimi, w których uprawia się oliwki. Większość informacji publikowanych w Internecie pochodzi z USA i faworyzuje produkcję w USA z oliwkami uprawianymi w Kalifornii. Ale oliwki kalifornijskie nie są tego samego typu co europejskie, ani nie są uprawiane w tych samych warunkach klimatycznych. Europejskie oleje wydają się być bardziej owocowe w smaku i aromacie, podobnie jak wina francuskie są pod tym względem lepsze. Jednak Amerykanie bagatelizują różnice i promują właściwości amerykańskich olejów. Na przykład smak i zapach oleju poprawia się wraz z ciemniejszym kolorem. Oliwki amerykańskie produkują tylko oliwę w kolorze żółtawym, więc wszystkie publikacje amerykańskie stwierdzają, że kolor nie jest wskaźnikiem jakości ani smaku. Ogromna większość marek oliwy z oliwek w amerykańskich supermarketach nie pochodzi od plantatorów oliwek, ale od przedsiębiorców, którzy pozyskują oliwę od pośredników, którzy niekoniecznie otrzymują ją również bezpośrednio od plantatorów. Poważnym dodatkowym problemem jest to, że instytucje testujące oliwę z oliwek w USA, takie jak Olive Center na Uniwersytecie Kalifornijskim, są potajemnie finansowane przez kalifornijskie firmy zajmujące się oliwą i są stronnicze w promowaniu lokalnych olejów. Dodałbym tutaj własny komentarz, że rzadko widuję dobrą oliwę z oliwek w Chinach. Większość produktów sprzedawanych w supermarketach to bardzo drogie produkty taniej jakości, zasadniczo bezbarwne i pozbawione smaku resztki oleju kupowane tanio w Europie. To tylko kolejny przykład zagranicznych firm wykorzystujących chińskich konsumentów, którzy nie mają doświadczenia w prawidłowej ocenie produktów.
A jeśli kiedykolwiek potrzebowałeś dowodów na to, że Amerykanie nie mają wstydu, mamy tę perełkę z początku 2014 roku. Artykuł w Washington Post szczegółowo opisuje, w jaki sposób amerykańscy klienci są bardziej skłonni do wyboru europejskiej marki oliwy z oliwek, ponieważ jest postrzegana jako bardziej autentyczna – czysta oliwa z oliwek. Jednak producenci amerykańscy, niezdolni do konkurowania na równych zasadach i stwierdzający, że pomimo swojej naturalnej konkurencyjności i wyższości moralnej, zdołali uzyskać tylko 3% udziału w rynku dla swoich produktów niespełniających norm, głównie z powodu niskiej jakości i powszechnego zafałszowania, agresywnie domagają się, aby rząd Stanów Zjednoczonych wprowadził ograniczenia importu zagranicznej oliwki z oliwek, ponieważ nie jest to tak naprawdę olej z pierwszego tłoczenia. Nalegają, aby rząd ustanowił to, co nazywają „obowiązkowymi kontrolami jakości”, które w naturalny sposób zostałyby zdefiniowane tak, aby zezwalać na przepuszczanie olejów amerykańskich, a odrzucanie europejskich. I oczywiście wielu amerykańskich polityków, którzy wiedzą, gdzie i jak znaleźć pieniądze na sfinansowanie kampanii wyborczych i stylu życia, jest chętnych do pomocy. Jeden z takich polityków, Doug LaMalfa, który sam jest rolnikiem z Północnej Kalifornii, stwierdził, że importowana oliwa z oliwek powinna być oznaczona jako „extra zjełczała” zamiast „extra virgin”. Demokracja i kapitalizm w najlepszym wydaniu, ale ambicje Kalifornii, by konkurować z europejską oliwą z oliwek, nie zostały jeszcze spełnione.
Podobna sytuacja istniała bardzo długo z pistacjami. Przez niezliczone pokolenia Iran był największym producentem pistacji i nadal nim jest, pomimo amerykańskiej retoryki marketingowej, która mówi nam inaczej. Stany Zjednoczone promują się jako największy producent pistacji na świecie, ale tak nie jest. A przynajmniej nie było to przed 2011 rokiem, ostatnią datą, dla której mam statystyki. W rzeczywistości w większości poprzednich lat produkcja Iranu była równa lub większa niż wszystkie inne narody razem wzięte. Iran miał prawie 75% całkowitej powierzchni sadów pistacjowych na świecie w 2004 roku, a eksport był dwukrotnie większy niż USA. Te orzechy pochodzą z Bliskiego Wschodu i Azji, gdzie były uprawiane od tysięcy lat, a Stany Zjednoczone od stulecia importują cały swój produkt głównie z Iranu. Kalifornia po raz pierwszy zasadziła te drzewa orzechowe w połowie XIX wieku z jeszcze mniejszym powodzeniem niż z oliwą z oliwek. Sytuacja ta trwała do około 1980 roku, kiedy w duchu pomocy Departament Handlu USA nałożył całkowite embargo na irańskie pistacje, zmuszając Amerykanów do zakupu własnych, niespełniających norm krajowych orzechów w imię wolnego handlu. Embargo zostało na krótko zniesione, a następnie egzekwowane ponownie przez kolejne 15 lat, zniesione na krótki czas, a następnie egzekwowane na stałe, gdy Iran stał się częścią „osi zła”. Całkowite zakazanie irańskich orzechów było tylko impulsem potrzebnym dla kalifornijskiego przemysłu pistacji, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że USA zastraszały Europejczyków, by poszli w ich ślady. Amerykanie chwalili się, że to ich „wysokie standardy bezpieczeństwa żywności” powstrzymują irańskie pistacje przed wejściem na rynek amerykański, lecz twierdzenie to jest jawnym kłamstwem. Głównym czynnikiem eliminującym irańskie pistacje było cło w wysokości 320%, bez którego można je było sprzedawać w USA po znacznie niższych kosztach produkcji niż pistacje amerykańskie.
Niewielu z nas może pamiętać, że pistacje były kiedyś farbowane na ładną czerwień, ze sproszkowanym barwnikiem spożywczym, który szczęśliwie przenosił się na ręce i ubrania, ale wciąż czasami widzimy je na Boże Narodzenie, odświętnie ufarbowane na czerwono, zielono i biało. Amerykańska machina marketingowa mówi nam, że Iran farbował swoje pistacje, ponieważ kadłuby zawierały nieapetyczne plamy z prymitywnych i zacofanych metod zbiorów irańskich, które zakrywały ich grzechy przez farbowanie. Nigdy nie przedstawiono żadnych dowodów na to oskarżenie, ale Kalifornia produkuje duże ilości orzechów pekan, które mają naturalnie poplamione łuski i które Amerykanie wybielali i farbowali od pokoleń i nadal to robią, aby ukryć ich nieatrakcyjny wygląd. Tak więc, kiedy patriotyczni, pracowici, bogobojni Amerykanie farbują orzechy pekan, po prostu stosują nowoczesne najlepsze praktyki rolnicze, jednocześnie czyniąc świat bezpiecznym dla demokracji, ale kiedy Iran farbuje pistacje, jest to dokładnie ten rodzaj oszukańczego postępowania, jakiego oczekiwalibyśmy od nich – to prymitywne niechrześcijańskie szmaciane głowy. Amerykanie są wrzodem na tyłku.
Amerykańska maszyna do marketingu pistacji jest w Chinach z pełną mocą, promując swój produkt trzeciej klasy z dużą dozą szowinizmu, fałszywych twierdzeń i oszukańczego marketingu. Lokalne media potykały się o siebie, aby poinformować widzów, że sama Miss Air-Head California udała się do Hangzhou, aby promować amerykańską uprawę. Powiedziano nam, że Stany Zjednoczone są największym producentem pistacji na świecie (nieprawda) i że amerykańskie orzechy nigdy nie są poddawane obróbce chemicznej ani bieleniu, co również jest nieprawdą. Prawdopodobnie nie ma żywności produkowanej w Stanach Zjednoczonych, która nie byłaby poddawana działaniu różnych toksycznych chemikaliów i pestycydów, z pistacjami tak samo podejrzanymi jak chemiczny kurczak z KFC. Amerykanie i importerzy chwalili się, że „amerykańskie pistacje są większe i nawet najmniejsze są większe niż te z Azji Południowo-Wschodniej”, jakby wielkość miała znaczenie. Dla każdego myślącego człowieka jedyną istotną kwestią jest smak, obszar, w którym amerykańskie pistacje nie mogą się równać z tymi z Iranu czy Grecji, tak jak amerykańska oliwa z oliwek nie może konkurować z produktem włoskim. Potem dowiadujemy się niemal bez tchu, że te amerykańskie pistacje są „autentyczne i smakują dokładnie tak samo jak te w USA”, co prowadzi nas do wniosku, że pistacje ze wszystkich innych krajów są w jakiś sposób fałszywe. Jeśli chodzi o wzmiankę o „smakowaniu tego samego”, co w USA”, nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać. Amerykańskie pistacje są praktycznie bez smaku i nadają się tylko na paszę dla zwierząt, o czym może zaświadczyć każdy, kto skosztował irańskiego produktu. Nie ma prawie żadnych produktów rolnych z USA, które mają jakikolwiek smak warty wspomnienia, i uważam za przygnębiające, że tak wielu Chińczyków tak głupio i naiwnie kupuje całkowicie fałszywe amerykańskie twierdzenia o produkcie lub innej wyższości.
Naród banitów
Stephen Mihm, adiunkt historii Ameryki na University of Georgia, napisał fascynującą książkę zatytułowaną „A Nation of Outlaws”, szczegółowo opisującą wiele oszustw i podróbek, jakich doświadczyły Stany Zjednoczone podczas uprzemysłowienia. Poniższy fragment pochodzi z jego książki i jest przedrukowany tutaj za uprzejmą zgodą Stephena i Steve’a Heusera, redaktora Boston Globe, gdzie ten artykuł ukazał się 26 sierpnia 2007 roku. Artykuł stanowi solidne potwierdzenie dla mojej tezy, że rozwój jest procesem, w którym większość narodów przechodzi przez podobne warunki na tych samych etapach procesu. Jestem pewien, że spodoba Ci się to czytanie.
Naród banitów
ZMORA WOLNEGO ŚWIATA! HANDLARZE TRUJĄCEJ ŻYWNOŚCI!
JASKRAWE PIRACTWO DZIEŁ LITERACKICH! FAŁSZERZE MEDYCYNY!
Sto lat temu to nie były Chiny – to były Stany Zjednoczone.
Jeśli ostatnie nagłówki są jakąkolwiek wskazówką, raport dotyczący kapitalistycznych zbrodni Chin rośnie tak szybko, jak ich gospodarka. Po wyeksportowaniu zatrutej karmy dla zwierząt domowych i pasty do zębów, Na początku tego roku wschodząca światowa potęga gospodarcza, po przejściu na środek przeciw zamarzaniu, zdywersyfikowała się na inne, równie wątpliwe linie produktów: przegrzebki pokryte gnijącymi bakteriami, sfałszowane testy na cukrzycę, pirackie książki o Harrym Potterze i śliniaczki dla niemowląt pokryte ołowiem – żeby wymienić tylko kilka. Politycy z opóźnieniem zwracają uwagę na Chiny. Przedstawiciel Frank Wolf z Wirginii przeprowadził w zeszłym miesiącu jeden z bardziej dotkliwych kontrataków, ostrzegając, że Stany Zjednoczone „muszą być czujne w kwestii ochrony wartości, które są nam drogie” w obliczu grabieży dokonywanych przez Chiny.
Jego gniew odzwierciedla narastający niesmak z powodu lekkomyślnego handlu w Chinach, najwyraźniej bez względu na okoliczności, które sprawiają, że handel jest nie tylko niezawodny, ale i możliwy: szacunek dla własności intelektualnej, czystość żywności i leków oraz podstawowe bezpieczeństwo produktów. Z każdym tandetnym odkryciem chińska odmiana kapitalizmu wydaje się coraz bardziej groźna i obca naszej wrażliwości.
To kuszący sposób patrzenia na sprawy, ale błędny. To, co dzieje się w połowie świata, może być niepokojące, a nawet haniebne, ale nie jest obce. Półtora wieku temu inny szybko rozwijający się naród miał reputację poświęcającą standardy w pogoni za zyskiem i były to Stany Zjednoczone. Podobnie jak Chiny i Harry Potter, Ameryka była siedliskiem piractwa literackiego; podobnie jak chińscy producenci trującej karmy dla zwierząt, amerykańskie fabryki produkowały zafałszowaną żywność i celowo błędnie oznakowane produkty. Rzeczywiście, widzieć Chiny dzisiaj, to ujrzeć w odległym zwierciadle XIX-wieczną amerykańską gospodarkę w całej jej oszukańczej chwale.
Chiny mogą być zupełnie innym krajem, ale pod wieloma względami są młodszą wersją nas. Im szybciej to zrozumiemy, tym szybciej zdamy sobie sprawę, że szybka i luźna marka handlowa Chin nie jest wyrazem narodowego charakteru, a tym bardziej spiskiem mającym na celu otrucie nas i naszych zwierząt, ale etapem rozwoju kraju. Nazwij to kapitalizmem dorastającym, jeśli chcesz: tryskający energią, żywiołowy, dynamiczny. Jak każdy nastolatek, zachowanie Chin jest również irytujące, nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Ale jest to faza, a zrozumienie jej w ten sposób daje nam bardzo potrzebną perspektywę, a także pewne narzędzia do radzenia sobie z problemem. Rzeczywiście, jeśli chcemy zrozumieć, jak postępować z Chinami, moglibyśmy zrobić gorzej niż patrzeć na własną historię jako na przewodnika.
Może nawet przyda się odrobina empatii. Sto pięćdziesiąt lat temu nawet najbliżsi partnerzy handlowi Ameryki rozpaczali nad naszymi oszustwami. Charles Dickens, który odwiedził USA w 1842 roku, był, podobnie jak wielu Brytyjczyków, oszołomiony ambicjami ekonomicznymi mieszkańców naszego narodu i przerażony tym, co zrobią dla zysku. Kiedy po raz pierwszy wysiadł ze statku w Bostonie, w miejskich księgarniach pełno było pirackich kopii jego powieści, a także powieści jego rodaków. Dickens wygłaszał później wykłady potępiające tę praktykę i pisał do domu z oburzeniem: „moja krew gotowała się, jak myślałem o tej potwornej niesprawiedliwości”. W Stanach Zjednoczonych na początku XIX wieku kapitalizm, jaki znamy dzisiaj, był jeszcze bardzo w powijakach.
Większość ludzi nadal mieszkała na małych farmach i pomimo uporczywego mitu, że Ameryka jest krajem leseferyzmu, w książkach było wiele przepisów mających na celu utrzymanie w ryzach gospodarki rynkowej. Jednak w miarę jak handel stał się bardziej złożony i rozciągał się na większe odległości, ten mozaikowy system lokalnych i stanowych przepisów został stopniowo przytłoczony przez nowe pokolenie przedsiębiorców zajmujących się kołami i dealerami. Biorąc przykład od Brytyjczyków, którzy byli pionierami wielu pomysłowych metod fałszowania pokolenie lub dwa wcześniej, amerykańscy producenci, dystrybutorzy i sprzedawcy żywności zaczęli masowo majstrować przy swoich produktach – wypełniając zapasy tanimi wypełniaczami, używając niebezpiecznych dodatków do maskowania psucia się lub nadanie artykułom spożywczym bardziej atrakcyjnego koloru.
Komitet niedoszłych reformatorów, który spotkał się w Bostonie w 1859 roku, rozpoczął jedno z pierwszych badań amerykańskiej czystości żywności, a ich odkrycia sprawiają, że lektura jest mniej niż apetyczna: stwierdzono, że cukierki zawierają arszenik i są barwione chlorkiem miedzi; sprytni piwowarzy mieszali ekstrakty z „nux vomica”, drzewa, które daje strychninę, aby symulować gorzki smak chmielu. Ogórki konserwowe zawierały siarczan miedzi, a posypka z kremu zawierała śladowe ilości ołowiu. Cukier był mieszany z gipsem paryskim, podobnie jak mąka. Mleko zostało rozwodnione, a następnie wypełnione kredą i owczym mózgiem. Okazało się, że stufuntowe torebki kawy z napisem „Fine Old Java” składały się z trzech piątych suszonego groszku, jednej piątej cykorii i tylko jednej piątej kawy.
Chociaż do połowy stulecia zdarzały się sporadyczne, niezdarne próby reformy krajowej – najsłynniejsze ze sprzedaży „spływającego mleka” pochodzącego od chorych krów karmionych na siłę dietą składającą się z toksycznych odpadów wytwarzanych przez destylarnie likierów – niewiele się zmieniło. I tak jak dziś w Chinach najgorszymi ofiarami zafałszowanej żywności są Chińczycy, tak samo Amerykanie ucierpieli na początku XIX wieku w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Ale kiedy Ameryka zaczęła szerzej eksportować żywność po wojnie secesyjnej, ta praktyka zaczęła nas doganiać.
Jeden z pierwszych międzynarodowych skandali dotyczył „oleo-margaryny”, substytutu masła, pierwotnie wytworzonego w procesie alchemicznym z udziałem tłuszczu wołowego, żołądka bydlęcego, a także drobno pokrojonych w kostkę wymion krów, świń i owiec. Ta „tłusta podróbka”, jak nazwał to jeden z krytyków, została wysłany do Europy jako prawdziwe masło, co doprowadziło do gwałtownego spadku eksportu masła w połowie lat osiemdziesiątych XIX wieku. (Przebiegli przedsiębiorcy, dostrzegając okazję, kupili prawdziwe masło w Bostonie, przyczepili podrobione etykiety brytyjskich producentów masła i wysłali je do Anglii). Stany Zjednoczone były często zarzucane fałszowanym olejem z nasion bawełny.
Jeszcze gorszy był przemysł pakowania mięsa, te praktyki wywołały wojnę handlową z kilkoma narodami europejskimi. XX-wieczne nadużycia tej branży są dziś dobrze znane: „szynka diabelska” zrobiona z tłuszczu wołowego, flaków i produktów ubocznych cielęciny; kiełbaski z wieprzowiny gruźliczej i – jeśli wierzyć Upton Sinclair – smalec zawierający ślady okazjonalnych ludzkich ofiar wypadków przy pracy. Ale arena międzynarodowa była miejscem niektórych z pierwszych skandali, zwłaszcza w 1879 roku, kiedy Niemcy oskarżyły Stany Zjednoczone o eksport wieprzowiny skażonej włośniami i cholerą. To doprowadziło kilka krajów do bojkotu amerykańskiej wieprzowiny. Podobne obawy o wołowinę zarażoną chorobą płuc zintensyfikowały te batalie handlowe.
Jedzenie to oczywiście dopiero początek. W dziedzinie literatury przez większą część XIX wieku Stany Zjednoczone pozostawały wyjęte spod prawa w świecie międzynarodowego prawa autorskiego. Krajowi wydawcy radośnie piratowali książki bez pozwolenia i bez płacenia autorom lub oryginalnym wydawcom ani grosza. Kiedy Dickens opublikował zjadliwą relację ze swojej wizyty: „American Notes for General Circulation” – została ona natychmiast poddana piractwu w Stanach Zjednoczonych.
W jednej branży po drugiej, XIX-wieczni amerykańscy producenci masowo produkowali podrabiane produkty w niezwykłych ilościach, umieszczając fałszywe etykiety na lokalnie wytwarzanych podróbkach zagranicznych piw, win, rękawiczek i nici. Jak ujął to jeden z ówczesnych eksponatów: „Mamy „paryskie kapelusze” wyprodukowane w Nowym Jorku, „London Gin” i „London Porter”, które nigdy nie znajdowały się w ładowni statku, „Superfine French Paper” wyprodukowane w Massachusetts”. Szczególnie znani byli fałszerzy leków patentowanych. To było trochę ironiczne, biorąc pod uwagę, że większość tych środków była już dość fałszywa, ale to nie powstrzymało praktyki. Najbardziej skomplikowane schematy polegały na sprowadzaniu pustych butelek, napełnianiu ich fałszywymi miksturami, a następnie naklejaniu fałszywych etykiet od szanowanych europejskich firm.
Amerykanie wykazali się również szczególnym talentem do fałszowania pieniędzy. Był to czas, kiedy poszczególne banki, a nie rząd federalny, dostarczały narodowe pieniądze papierowe w oszałamiającej różnorodności tak zwanych „banknotów”. Fałszerstwa rozkwitły do tego stopnia, że w 1862 jeden brytyjski pisarz, po przeliczeniu blisko 6000 różnych gatunków fałszywych lub oszukańczych banknotów w obiegu, mógł rozsądnie zapewnić swoich czytelników, że „w Ameryce fałszerstwo od dawna jest praktykowane na skalę, która dla wielu będzie się wydawać niesamowita”. Co sprawiło, że dziewiętnastowieczne Stany Zjednoczone były taką wylęgarnią fałszywych towarów? I dlaczego dzisiejszy boom gospodarczy w Chinach, jak zacmokał Howard French na początku tego miesiąca, jest „wybity podróbkami”?
Piractwo, oszustwa i podrabianie – waluty, towarów, czy markowej elektroniki – kwitnie w określonym momencie w społeczeństwie kapitalistycznym: regulacyjne bezkrólewie, które wyłania się w wyniku szybkich zmian kapitalistycznych. Jest to okres, w którym technologia poprawiła się, często dramatycznie, a rynki przekroczyły swoje dawne granice. Jednak kraj nadal opiera się na przestarzałych sposobach kontrolowania handlu. Dopóki nie będzie czegoś, co ich zastąpi, fałszerze i inni operatorzy flim-flam prężnie się rozwijają, doprowadzając nowe sposoby zarabiania pieniędzy do logicznego, choć nieetycznego, wniosku. Rzeczywiście, łatwość, z jaką fałszerze działają dziś w Chinach, można przypisać wielu tym samym błędom, które nękały Stany Zjednoczone 150 lat temu: słabemu, przestarzałemu reżimowi regulacyjnemu, który nie jest odpowiedni do radzenia sobie ze złożonością nowoczesnego handlu; ograniczone zachęty dla państwa do nadzorowania i eliminowania oszustw; i, co być może najważniejsze, zatarcie granic między legalnymi a oszukańczymi sposobami zarabiania pieniędzy.
Wszystko to jest typowe dla kapitalizmu we wczesnej, żywiołowej fazie rozwoju. Stany Zjednoczone mogły być najgorszym winowajcą, ale wczesna uprzemysłowiona Wielka Brytania miała poważne problemy z fałszowaniem żywności, a Rosja od lat 90. była sceną niektórych z najgorszych kapitalistycznych ekscesów w najnowszej pamięci. I najprawdopodobniej lekkomyślność Chin jest właśnie tym: fazą, która w końcu minie, gdy krajowe instytucje regulacyjne nadrobią zaległości gospodarcze.
Ale zrozumienie paraleli sugeruje drogę naprzód. Nielegalny przemysł Stanów Zjednoczonych w końcu zareagował na silną międzynarodową presję gospodarczą. Począwszy od lat 80. XIX wieku europejskie bojkoty mięsne skłoniły Kongres do uchwalenia szeregu przepisów federalnych mających na celu narzucenie pewnych kontroli inspekcji eksportu mięsa. W odpowiedzi kraje europejskie ponownie otworzyły swoje drzwi dla amerykańskiego mięsa. A w 1891 roku Kongres w końcu ugiął się przed dekadami gniewnego lobbingu i uchwalił międzynarodowe prawo autorskie, które chroniło zagranicznych autorów.
W pewnym momencie impuls do zmiany może pochodzić od środka. Wraz z ewolucją systemu kapitalistycznego może nadejść czas, kiedy niektórzy gracze w gospodarce wolą być trzymani według bardziej rygorystycznych standardów, nawet tych, które nakładają dodatkowe koszty. Częściowo dzieje się tak, gdy kraj zaczyna produkować i eksportować oryginalne towary, które mogą spodobać się fałszerzom w innych krajach. Na przykład Stany Zjednoczone wzmocniły swoje prawa autorskie, aby chronić rosnącą liczbę amerykańskich autorów, których książki sprzedawane są za granicą. Jeśli chiński biznes filmowy zyska znaczącą międzynarodową publiczność, można śmiało powiedzieć, że Hollywood będzie lepiej przyjęty, gdy następnym razem będzie narzekać na podróbki DVD z najnowszym filmem Bruce’a Willisa.
W nękanym skandalami amerykańskim biznesie spożywczym kilku liderów branży zaakceptowało sprawę regulacji w niemałej części, ponieważ można było zarobić pieniądze: niektórzy konkurenci znaleźliby się w niekorzystnej sytuacji, a nowe prawa federalne wyeliminowałyby nieefektywność starszej mozaiki regulacji na poziomie stanowym. Ale na bardziej podstawowym poziomie producenci zaczęli zdawać sobie sprawę, że mogą czerpać duże zyski z prostego zaufania. Do 1905 r. liderzy biznesu zeznawali w Kongresie, że rząd federalny może „wiele zrobić dla zachowania reputacji amerykańskiej żywności za granicą” – innymi słowy, mogliby zarobić więcej pieniędzy, gdyby potencjalni partnerzy handlowi uwierzyli, że Stany Zjednoczone w końcu oczyszczają swoje działania . I dokładnie to stało się z uchwaleniem przełomowej ustawy o żywności i lekach w następnym roku.
Wraz z każdym postępem regulacyjnym Stany Zjednoczone wraz z resztą świata zaczęły zdobywać zaufanie własnych konsumentów. W międzyczasie Ameryka przeszła od nowicjusza do najpotężniejszej gospodarki na świecie. Chiny są już czymś więcej niż tylko nowicjuszem, ale – jak sugerują ostatnie wydarzenia – mają przed sobą długą drogę, zanim wyjdą z własnej lekkomyślnej młodości, jak kiedyś zrobiły to Stany Zjednoczone. Rzeczywiście, jeśli Chińczycy naprawdę kierują się apokryficzną maksymą Deng Xiaopinga, że „bogacić się jest chwalebne”, to ich własni przedsiębiorcy i branże mogą w końcu uznać, że bogacenie się przy jednoczesnym przestrzeganiu międzynarodowych standardów może być równie chwalebne – a nawet bardziej opłacalne.
Tragiczna lekcja
Niektóre z najgorszych uchybień w przepisach w Chinach dotyczą glikolu dietylenowego, śmiertelnej trucizny, która pojawia się we wszystkim, od pasty do zębów po syrop na kaszel. Ponad 100 osób, głównie dzieci, zmarło w Panamie po spożyciu syropu na kaszel z dodatkiem trucizny, którego fałszerze produktów w Chinach używali jako taniego substytutu słodzika gliceryny.
Sprawa wywołała oburzenie i słusznie. Ale nie jest często wspominane, że Ameryka miała prawie takie same doświadczenia około 70 lat temu. W 1937 r. firmy farmaceutyczne działały ze znaczną swobodą w mieszaniu i sprzedaży nowych leków. Wiosną tego roku główny chemik firmy S.E. Firma Massengill znalazła sposób na dostarczanie sulfonamidów stosowanych w leczeniu angioplastyki i innych infekcji w postaci płynnej, rozpuszczając je w glikolu dietylenowym. Nikt nie testował leku pod kątem bezpieczeństwa, a jesienią tego roku dostawy „Eliksiru Sulfanilamidu” rozeszły się po całym kraju.
Szacuje się, że w ciągu miesiąca ponad 100 osób, w większości dzieci, zmarło w przerażającej śmierci, gdy ich nerki przestały działać i wpadli w konwulsje. Właściciel firmy, naciskany do przyznania się do pewnej dozy winy, odpowiedział słynnie: „Zaspokoiliśmy uzasadniony popyt i ani razu nie mógliśmy przewidzieć nieoczekiwanych rezultatów. Nie czuję, że ponosimy jakąkolwiek odpowiedzialność ”.
To było po prostu błędne: toksyczność glikolu dietylenowego została już ustalona. A nawet gdyby tak nie było, proste testy na zwierzętach wykazałyby, że syrop jest trujący. Ale to była inna epoka, w której zaniechanie niezbędnych testów – jak nieumiejętność przetestowania surowców przez chińskich producentów – miało tragiczne skutki. Wtedy, tak jak teraz, nie wszyscy odpowiedzialni wzruszali ramionami i szli dalej. Główny chemik Massengilla, Harold Watkins, popełnił samobójstwo w oczekiwaniu na proces; na początku tego miesiąca Zhang Shuhong, właściciel chińskiej fabryki zabawek, oskarżony o używanie zakazanej farby ołowiowej, zrobił to samo. A epizod doprowadził do uchwalenia Federalnej Ustawy o Narkotykach i Kosmetykach w następnym roku, zapoczątkowując nową erę bezpieczeństwa leków.
Takich historii o jakości i bezpieczeństwie produktów w Ameryce można opowiedzieć dosłownie setki. Wszystkie są różne, ale wszystkie są takie same. Jako tylko jeden przykład, w niedawnej przeszłości wiele uwagi poświęcono na Zachodzie problemom z zabawkami produkowanymi w Chinach, głównie z farbami zawierającymi ołów, które są uznawane za niebezpieczne dla dzieci. Świat zawsze wiedział, że ołów jest trującym metalem, którego spożycie może być śmiertelne. To, co nie jest powszechnie znane ani dyskutowane, to fakt, że zachodni producenci używali ołowiu w farbach do wielu produktów, w tym zabawek, i robili to przez większość ostatniego stulecia, wiedząc, że niektóre dzieci z tego powodu umierały. Użyli go, ponieważ ołów jest tanim i wydajnym sposobem na uzyskanie lakieru o bardzo wysokim połysku, i zrobili to pomimo świadomości jego niebezpieczeństw. Ci sami ludzie, którzy teraz narzekają na Chiny, wydali ogromne sumy pieniędzy na wpływy polityczne, PR i kontrolę szkód, aby zapobiec legislacji, która zakazywałaby tego użycia. Amerykańskie przepisy zakazujące stosowania ołowiu w farbach do produktów dla dzieci nie wynikały z amerykańskich cnót, wyższości moralnej czy chęci stosowania najlepszych praktyk; zmieniły się dopiero po przeniesieniu fabryk do Chin.
Część 5 z 6: Kradzież mienia i przestępstwa finansowe
Image credit: https://www.chinadaily.com.cn/a/202109/17/WS6143dbbda310e0e3a6822281.html
*
Część 5 z 6: Kradzież mienia i przestępstwa finansowe
Prawa autorskie do ilustracji: https://www.chinadaily.com.cn/a/202109/17/WS6143dbbda310e0e3a6822281.html
*
Larry Romanoff jego teksty zostały przetłumaczone na 32 języki, a jego artykuły zamieszczone na ponad 150 obcojęzycznych portalach informacyjnych i politycznych w ponad 30 krajach, a także na ponad 100 platformach anglojęzycznych. Larry Romanoff jest emerytowanym konsultantem ds. zarządzania i biznesmenem. Zajmował wysokie stanowiska kierownicze w międzynarodowych firmach konsultingowych i był właścicielem międzynarodowej firmy importowo-eksportowej. Był profesorem wizytującym na Uniwersytecie Fudan w Szanghaju, prezentując studia przypadków z zakresu spraw międzynarodowych dla starszych klas EMBA. Pan Romanoff mieszka w Szanghaju i obecnie pisze serię dziesięciu książek dotyczących Chin i Zachodu. Jest jednym z autorów współpracujących z nową antologią Cynthii McKinney “When China Sneezes”. (rozdz. 2 – Dealing with Demons).
Jego pełne archiwum można zobaczyć na stronach
https://www.moonofshanghai.com/ i https://www.bluemoonofshanghai.com/
Można się z nim skontaktować pod adresem: 2186604556@qq.com
*
Odnośniki – Jak USA stały się bogate – część 4
Podczas 1 wojny światowej, rząd USA przejął całą własność Niemiec, jaka znajdowała się na terytorium USA.
(2) https://scholarship.law.duke.edu/cgi/viewcontent.cgi?article=2236&context=lcp
(3) https://www.history.com/this-day-in-history/bayer-patents-aspirin
WWI, US seized German assets all over the world
(5) https://www.manilatimes.net/2020/12/11/opinion/columnists/world-war-1-and-southeast-asia/807981/
-
- Mitchell Palmer America’s ‘Alien Property Custodian’
(6) https://infogalactic.com/info/Office_of_Alien_Property_Custodian
(7) https://en.wikipedia.org/wiki/A._Mitchell_Palmer
(8) http://query.nytimes.com/gst/abstract.html?res=990CE3D61E3BE03ABC4053DFB2668382609EDE&
Smithsonian Magazine July 28, 2014
1 wojna światowa; rząd USA przejął koncern chemiczny Bayer
(10) https://www.history.com/this-day-in-history/bayer-patents-aspirin
(11) https://www.bayer.com/en/history/1914-1925
(12) https://www.company-histories.com/Bayer-AG-Company-History1.html
Operacja Spinacz
[14a] The US military entered every country with a German corporate presence and claimed ownership of all German assets.
[14b] The U.S. Confiscated Half a Billion Dollars in Private Property During WWI
[14c] Sejsmiczne zmiany: 1 wojna światowa i wielka depresja (1914–1933)
[14d] Ucieczka mieszkańca wyspy podczas 1 wojny światowej… – Hawaje, 1 wojna światowa
http://hawaiiworldwar1.org/1890-2/
[14e] World War 1 and Southeast Asia | The Manila Times
https://www.manilatimes.net/2020/12/11/opinion/columnists/world-war-1-and-southeast-asia/807981/
[14f] Międzynarodowe czynniki prawne i polityczne w dysponowaniu przez USA wrogimi zasobami przejętymi podczas 1 wojny światowej
[15a] Była to część Planu Morgenthau autorstwa głębokiego państwa, który miał dokończyć całkowitego zniszczenia Niemiec poprzez permanentną deindustrializację kraju, aby przekształcić Niemcy w europejską farmę mleczną i grządkę ziemniaczaną. Zamiarem było pozbawienie kraju na zawsze nie tylko najlepszych umysłów naukowych, ale także całego drugiego i trzeciego rzędu naukowych intelektualistów, techników i wykwalifikowanych robotników, aby zapobiec niemieckiej próbie odbudowy po wojnie.
[15b] Plan Morgenthau – David Irving
http://fpp.co.uk/bookchapters/Morgenthau.html
[15c] Plan Morgenthau – Oxford Reference
http://fpp.co.uk/bookchapters/Morgenthau.html
[15d] PLAN MORGENTHAU – WORLD FUTURE FUND
http://www.worldfuturefund.org/Documents/Morg.htm
[15e] (PDF) Plan Morgenthau (1945-1947) | Dr. Bàrbara Molas
https://www.academia.edu/13076996/The_Morgenthau_Plan_1945_1947_
[15f] HOLOCAUST NIEMCÓW, LUDOBÓJSTWO NIEMCÓW: 9-15 milionów
[16a] Bacque był popularnym kanadyjskim autorem, jego opowiadania, powieści i artykuły pojawiały się regularnie we wszystkich znanych mediach, ale po opublikowaniu „Innych strat” został umieszczony na czarnej liście i zniszczony w Kanadzie. Żadna gazeta ani magazyn nie odpowiadały na jego telefony, a wszyscy wydawcy odmawiali kontaktu z nim. Został potępiony w amerykańskich mediach jako oszust, mimo że jego badania były nieskazitelnie szczegółowe, a jego książka zawierała wstęp i świadectwo znanych i wysokich rangą amerykańskich oficerów. Prawie nikt w Ameryce Północnej nie jest świadomy jego niezwykłego historycznego odkrycia, ponieważ jego książki zostały praktycznie zakazane na kontynencie. Dla kontrastu, jego liczne książki na ten temat stały się wielkim hitem w Europie, zostały przetłumaczone na – jak sądzę – 15 języków, powstały filmy dokumentalne o jego odkryciu, a on jest powszechnie rozpoznawany w Europie jako wybitny i szanowany historyk.
[16b] por. James Bacque, wstęp do „Innych strat”, a także tekst „Zbrodnie i miłosierdzie”, opis jego trudów po publikacji.
[17] Wydaje się teraz, że popularne zdjęcia, które wszyscy widzieliśmy, stosy wychudzonych ciał, nie przedstawiały Żydów zabitych przez Niemców (jak nam powiedziano), ale Niemców zabitych przez Amerykanów. Nieokreśloną liczbę uwięzionych i zabitych stanowiły kobiety oraz więcej niż kilkoro dzieci.
[18a] Jedyny brak żywności w Niemczech spowodowali Amerykanie, którzy po wojnie zabronili wszelkich zewnętrznych dostaw żywności do Niemiec, a powszechnie ogłaszano, że każdy, kto próbuje przemycić żywność do obozów, zostanie rozstrzelany na miejscu. por. dwie książki Jamesa Bacque; wiele udokumentowanych referencji.
[18b] Obozy śmierci Eisenhowera | National Vanguard
https://nationalvanguard.org/2017/06/eisenhowers-death-camps/
[18c] Part 2: masowe morderstwa popełnione przez Eisenhowera 1942-1950:
[18d] HOLOCAUST NIEMCÓW, LUDOBÓJSTWO NIEMCÓW:
(19) Konspiracyjna operacja Spinacz: Polowanie na nazistowskich naukowców
https://www.amazon.com/Paperclip-Conspiracy-Hunt-Nazi-Scientists/dp/0316103993
(20) BBC: “Project Paperclip – Dark side of the Moon”
http://news.bbc.co.uk/1/hi/magazine/4443934.stm
(21) Wielka kradzież patentów
https://www.456fis.org/GREAT_PATENTS_HEIST.htm
ten link nie jest aktywny, ale na ten sam temat tutaj:
(21a) The Great Patents Heist. John Nugent. (wintersonnenwende.com)
(21 b) Dunkirk (newensign.com)
( 21c) The Great Patents Heist | VikingLifeBlog (wordpress.com)
(21d) The Great ‘jewish’ Patents Heist of the Third Reich (renegadetribune.com)
(21e) The Great Patents Heist | I R O N L I G H T (wordpress.com)
(21 f) The Great American Science Heist – Kapi News
Stephen Mihm “A Nation of Outlaws”
(22) https://www.boston.com/news/globe/ideas/articles/2007/08/26/a_nation_of_outlaws/
Apptricity sues the US government for $250 million
Coca-Cola
(24) https://www.moonofshanghai.com/2020/07/a-few-historical-frauds-july-11-2020.html
NIKE
(25) https://www.sneakerfreaker.com/features/which-came-first-nikes-cortez-or-onitsuka-tigers-corsair
Copyright © Larry Romanoff, Moon of Shanghai, Blue Moon of Shanghai, 2021
Tags: English, How the US Became Rich, Labor and Wage Theft, LARRY ROMANOF, Nations Built on Lies, PART 4, Volume 1